Szara rzeczywistość powraca – recenzja „Legacies” 3×16 [spoilery]

Po finałowych odcinkach sezonu zazwyczaj oczekujemy odpowiedzi na nurtujące pytania. Tutaj pojawiło się ich tylko więcej.

Ten epizod bardziej skupił się na Cleo (Omono Okojie) oraz nikim innym jak Landonie (Aria Shahghasemi). Dowiedzieliśmy się o ich planie pokonania Malivore, który – jak okazało się w trakcie – nie doszedł do skutku. Bohater to potwór „schowany” w ciele chłopaka, więc wychodzi na to, że znowu do czynienia mieliśmy z fałszywym Landonem. Ile razy jeszcze będziemy musieli przez to przejść? Naprawdę ciężko powiedzieć.

Natomiast Hope (Danielle Rose Russell) mimo niezbyt dobrych stosunków z postacią, która wróciła do żywych jako człowiek, postanowiła połączyć siły. Mowa oczywiście o Clarku (Nick Fink). Szczerze mówiąc, myślałam, że pozbyliśmy się go jeszcze w drugim sezonie. Jak widać scenopisarze zawsze znają jakąś otwartą furtkę na powrót bohatera.

Ich współpraca polegała na znalezieniu wejścia do Malivore, ale mapa zaprowadziła ich do pokoju w motelu. Przebywali w nim oczywiście fałszywy Landon i Cleo. Dziewczyna sama stwierdziła, że gdyby nie była tak zaślepiona, o wiele szybciej zrozumiałaby, że coś tu nie gra. Czuła jednak zdenerwowanie, widząc zachowanie tej dwójki.

Lizzie (Jenny Boyd) postanowiła pobawić się w skrzydłową dla Hope i poszukać dla niej drugiej połówki, żeby ta ruszyła naprzód, zostawiając w tyle relację z Landonem. Josie (Kaylee Bryant) powiedziała jednak, żeby Mikaelson skupiła się teraz bardziej na sobie. Czy jest to dobre posunięcie? Ja osobiście w tym wypadku w stu procentach zgadzam się z Josette i uważam, że dziewczyna powinna odpocząć od chłopaków na jakiś czas.

Ethan (Leo Howard) okazał się być celem dla Lizzie. Bohaterka opowiadała o Hope wszystko, co tylko przyszło jej do głowy (same pozytywy), ale ten koniec końców właśnie ją zaprosił na spotkanie. Przyznam, że może być to nawet ciekawe połączenie.

Teraz jednak pozostaje nam spytać: „gdzie jest prawdziwy Landon i czy jest jakikolwiek inny sposób na pokonanie Malivore niż przemiana Hope w trybrydę?”. Z odpowiedziami musimy się wstrzymać do października tego roku i naprawdę mam nadzieję, że czwarty sezon nam je przyniesie.

Moim zdaniem Fate Is A Bitch powrócił do takiej szarej rzeczywistości, co nie zmienia faktu, że jest to finał sezonu trzeciego i raczej warto go obejrzeć. Na kolejne epizody trzeba będzie poczekać, więc cieszmy się tym, co na tę chwilę mamy.

Nazywam się Zuzia, ale w internetach istnieje bardziej jako DumDiDum. W skrócie to uwielbiam słuchać muzyki, filmy Marvela, Gwiezdne Wojny oraz seriale. W tej dziedzinie najbardziej interesuje mnie sci-fi, fantasy, a także akcja. Nie pogardzę również dobrą książką (szczególnie kryminałem) i kubkiem gorącej czekolady :)
0
Would love your thoughts, please comment.x