Zwalniamy trochę tempo, a zatem dobry znak? – Recenzja 1×05 „Superman and Lois”

Pierwszy odcinek, w którym działo się tak wiele. Nie był nudny ani rutynowy. Bardziej skupiał się na Clarku. 

The Best of Smallville to epizod poświęcony głównie retrospekcjom z nastoletnich lat Kal-Ela. Historia Człowieka ze stali jest opowiadana z nutką lekkości i szacunku. Twórcy nie wrzucają nic traumatycznego czy trudnego w odbiorze. Sceny z przeszłości mają wiele wspólnego z aktualnymi odczuciami Jonathana, który dusi się w malutkiej miejscowości. W porównaniu do Jordana stracił najwięcej. 

Smutno było patrzeć, jak Jonathan obrywa. Zawsze stara się być wsparciem dla innych. Rzuciła go dziewczyna przez telefon. Szkoda. Chciałem ją poznać. Najgorsze jest to, że jego brat wówczas przygotowywał się do pierwszej randki. Nie gra w drużynie, nie ma też znajomych. Mam nadzieję, że twórcy nie planują robić z niego osoby, która będzie pozbawiona szczęścia.

Duet Lois i Chrissy to cudo. Jako dziennikarki dobrze się uzupełniają. Kobiety są blisko odkrycia planu Morgana Edge’a. Choć jestem zaskoczony tym, że Superman, zamiast powrócić do magazynu, poszedł na dożynki w Smallville. Ciekawi mnie, w jakim kierunku podąży sprawa. Jakim cudem człowiek, który miał być martwy, żyje?

Historia Luthora zaczyna nabierać tempa. Odkryliśmy, że w świecie antagonisty Lois Lane była jego ukochaną. Ciekawe, jakie niuanse poznamy w przyszłych odcinkach. Czemu tak bardzo zależy mu na zabiciu Kal-Ela, skoro na tej Ziemi jest kimś innym? 

Superman and Lois nadal zachowuje swój urok. Dramaty rodzinne są miłym dodatkiem do głównej osi zdarzeń. Efekty specjalne wciąż pozostają na wysokim poziomie. Mam nadzieję, że serial ma głębszą historię do opowiedzenia.

 

Jestem miłośnikiem fantastyki oraz świata Pokemonów i uniwersum Marvela. W wolnych chwilach lubię oglądać mało znane produkcje, o których nikt nie słyszał.
0
Would love your thoughts, please comment.x