Boskie porachunki – Recenzja 4×10 „Legacies” [spoilery]

Trzeba przyznać, że po dwóch miesiącach przerwy od Legacies było ciężko powrócić do oglądania, ale odcinek nieco rekompensuje straty.

Myślę, że trzeba zacząć od najważniejszego wątku w tym epizodzie, jakim jest Lizzie (Jenny Boyd) jako heretyczka. Jest to coś, co serial potrzebował, żeby chociaż w najmniejszy sposób odświeżyć swoją fabułę. Dodatkowo dowiadujemy się, że plan bliźniaczki, który obejmuje zabicie Hope (Danielle Rose Russell) się nie powiedzie.

Z jednej strony jest to oczywiste, bo producenci nie zabiją przecież nagle głównej postaci, jednak z drugiej – dlaczego nie? Lizzie zmarła z wampirzą krwią w swoim organizmie. Oczywiście krew nie należała do nikogo innego, jak do głównej bohaterki. Oznacza to jedno – blondynka będzie teraz podległa swojej stwórczyni i w skrócie będzie musiała wykonywać wszelkie rozkazy dziewczyny.

Muszę wspomnieć tutaj krótko o historii Bena. Jest on półbogiem starego świata, który ukradł moc z niebios, aby uratować swojego chłopaka. Niestety jego wysiłki okazały się znamienne w skutkach, bo obdarzył magią mieszkańców swojej wioski, a ci zbyt nadużyli swojej mocy, w wyniku czego powstały potwory.

Równie ciężko co dobrze było wrócić po dłuższej przerwie do tego serialu. Podsumowując: zdecydowanie polecam zobaczyć, co ciekawego tym razem stało się w nadprzyrodzonym świecie Mystic Falls.

Nazywam się Zuzia, ale w internetach istnieje bardziej jako DumDiDum. W skrócie to uwielbiam słuchać muzyki, filmy Marvela, Gwiezdne Wojny oraz seriale. W tej dziedzinie najbardziej interesuje mnie sci-fi, fantasy, a także akcja. Nie pogardzę również dobrą książką (szczególnie kryminałem) i kubkiem gorącej czekolady :)
0
Would love your thoughts, please comment.x