Rodzeństwo. Jedni kochają, inni nienawidzą. Jedynacy żałują, że są jedyni, a osoby z wielodzietnej rodziny chciałyby być „tymi jedynymi”. Ale bycie jedynym dzieckiem swoich rodziców jest jednak taaaakie nudne, czyż nie?
Ty mnie kijem, ja Ciebie podstępem
Zbiór komiksów o Diabełkach to istna parodia wszystkich zachowań charakteryzujących relacje pomiędzy rodzeństwem. Chłopiec jest święcie przekonany, że jego siostra to kosmitka i przybyła z innej planety. Ten tok myślenia doprowadza do wielu zabawnych sytuacji, najczęściej kończących się karą dla „biednego” obrońcy Ziemi. Czytając, nie mogłam nie odnieść wrażenia, że opisuje to relacje moje i młodszego brata, tyle że w innym uniwersum. W końcu kto by nie chciał wpakować braciszka/siostry w kłopoty i ujść z tego cało? W głębi duszy każdy wolałby być choć w części nietykalny w tej kwestii, umówmy się.
A jednak sprzymierzeńcy?
Mimo wszystko rodzeństwo trzyma się razem. Taka już chyba specyfika rodziny – niby nienawidzisz, ale zrobiłbyś dla niego/dla niej wszystko. Tak jak i nasi bohaterowie. Na co dzień próbują się wzajemnie wykończyć, ale jak już przychodzi co do czego, to pracują jak dobrze naoliwiona maszyna. W ich przypadku chodzi o złapanie na gorącym uczynku podejrzanego, w ich mniemaniu, sąsiada, który miał być niebezpiecznym przestępcą. Nie jest to co prawda czynność, która nadaje się dla dzieci z podstawówki, ale to już naprawdę szczegół.
Podsumowanie
Diabełki. Zabawy nie z tej ziemi to komiksy idealne zarówno dla jedynaków, jak i dla rodzeństwa. Dla tych pierwszych, żeby się pośmiać, bo „ha, ha, dzieciaki się leją i to takie zabawne”. A dla tych drugich, żeby odnaleźć analogie do swojej sytuacji, co wywołałoby jeszcze większą salwę śmiechu. Ten pierwszy zbiór przeczytałam kilkakrotnie i wciąż mi się nie znudził. Z niecierpliwością czekam też na kolejne przygody Niny i Tomka.
Moja ocena:11/10
Odpowiedz