Nina Solomin, niereligijna dziennikarka o żydowskich korzeniach próbuje odkryć życie nowojorskich chasydów, krok po kroku przełamując ich niechęć i izolację.
Reportaż jest napisany w formie pierwszoosobowej i pamiętnikowym stylu. Wbrew wyżej wymienionym cechom nie jest stronniczy ani oceniający. W relacjach autorki widać jak stara się zrozumieć i wyjaśnić co skłania chasydów do hołdowania surowym zasadom i życia w izolacji w centrum Nowego Jorku. Historia jest przedstawiona z kilku perspektyw — są to rozmówcy Niny Solomin, którzy wskutek jej próśb i poszukiwań zdecydowali się jej opowiedzieć o swoim życiu.
Dzięki temu, że autorka nie tylko nawiązuje kontakt z chasydami, lecz także zostaje przez nich zaproszona do domów, również na obchody żydowskich świąt dostajemy empiryczny opis życia ortodoksyjnych Żydów oczami osoby nieznającej ich zwyczajów i niebędącej członkiem ich społeczności. Odróżnia to książkę od innych publikacji opisujących perspektywę osób, które opuściły chasydzką społeczność, a zostały w niej wychowane.
Zainteresowanie światem chasydów wzbudził wyprodukowany przez Netflix serial Unorthodox. Wyłaniał się z niego obraz chasydów jako organizacji ścigającej uciekinierów i tępiącej wszelkie bunty. Natomiast w Ok, amen dostajemy nieco inny obraz. Owszem, reguły tego świata są sztywne i surowe, jednak sama społeczność chasydów została ukazana w sposób bardziej zniuansowany, niż miało to miejsce w wymienionym serialu, który dla mnie był pierwszym spotkaniem z problematyką ortodoksji religijnej w tekstach kultury.
Ok, amen nie wyczerpuje wszystkich informacji, jakich oczekiwano by o reportażu o chasydach. Niemniej dzięki perspektywie i narracji podróż ulicami Wiliamsburga staje się osobista, co czyni książkę znacznie lżejszą. Zarazem dostajemy szczegóły z życia chasydów, które w dużej mierze wyjaśniają znaczenie i motywacje ich zwyczajów. Jest to dobra lektura dla tych, którzy lubią zdobywać wiedzę o świecie w nieco lżejszy sposób. Polecam!
Odpowiedz