Krwawa zemsta – recenzja filmu „Bull”

Bull to film o któ­rym dowiedziałem się przy­pad­kiem na jed­nym z fa­ce­bo­oko­wych forów. Opis wydał mi się cie­ka­wy, więc jesz­cze tego sa­me­go wie­czo­ra za­sia­dłem do se­an­su. I nie ża­łu­ję ani minuty.

Ty­tu­ło­wy Bull (w tej roli świet­ny Neil Ma­skell) wraca do ro­dzin­ne­go mia­stecz­ka po kilku la­tach nie­obec­no­ści. Roz­po­czy­na krwa­wą ze­mstę. Po­cząt­ko­wo jego mo­ty­wa­cje nie są znane, widz od­kry­wa je wraz z roz­wo­jem fa­bu­ły. Za­bieg ten zo­stał świet­nie wy­ko­rzy­sta­ny. Z każdą ko­lej­ną sceną, mamy wgląd w to co do­pro­wa­dzi­ło głów­ne­go bo­ha­te­ra do sytuacji, w któ­rej jest w sta­nie w be­stial­ski spo­sób zamordować daw­nych przy­ja­ciół.

Bull to ty­po­we kino ze­msty. Utrzy­ma­ne w dość po­nu­rym, sza­rym kli­ma­cie ma­łe­go an­giel­skie­go mia­stecz­ka. Jest mrocz­nie, krwa­wo, cza­sem wręcz ob­skur­nie. A przede wszyst­kim praw­dzi­wie. Hi­sto­ria jest bar­dzo wia­ry­god­nie przed­sta­wio­na (nie li­cząc pew­ne­go twi­sta o któ­rym nie chcę zbyt wiele pisać). Po se­an­sie można od­nieść wra­że­nie, że mo­gła­by wy­da­rzyć się na praw­dę.

Mocną stro­ną filmu jest świet­ne ak­tor­stwo. Neil Ma­skell w roli Bulla jest po pro­stu nie­sa­mo­wi­ty. Jego apa­ry­cja przy­wo­dzą­ca na myśl spo­koj­ne­go ojca i męża kon­tra­stu­je z tkwią­cym w nim sza­leń­stwie i okru­cień­stwie. Bull jest zimny, wy­ra­cho­wa­ny, bez­względ­ny i okrut­ny dla swo­ich ofiar. A przy tym au­ten­tycz­ny. Na ekra­nie czu­je­my jego ból, roz­pacz i de­ter­mi­na­cję w dążeniu do celu. Jest to na praw­dę świet­nie po­ka­za­ne i za­gra­ne. Na uwagę za­słu­gu­ją rów­nież ak­to­rzy dru­go­pla­no­wi a w szcze­gól­no­ści David Hay­man, gra­ją­cy hersz­ta lo­kal­ne­go gangu, Norma.

Przyznam, że po obejrzeniu filmu byłem bardzo pozytywnie zaskoczony. Nie spodziewałem się, że takiej dawki emocji. Bull w kilku momentach potrafi chwycić za gardło i wstrząsnąć widzem. Nie każdemu przypadnie do gustu zakończenie, które odrobinę odbiega klimatem od reszty filmu, jednak dla mnie było w porządku. Scenarzyści mogli pokusić się o coś innego, ale widocznie chcieli wpleść w narrację jeszcze wątki religijne.

W każdym razie polecam Wam seans Bulla. Bardzo solidna, zaskakująca produkcja, która powinna zostać w pamięci na dłużej.

Od lat zainteresowany fantastyką i historią. Z czasem z czytelnika stałem się również twórcą. Pisuję szeroką pojętą fantastykę i horror, a także dzielę się z recenzjami obejrzanych filmów, przeczytanych książek i komiksów.
0
Would love your thoughts, please comment.x