Historia o Bursztynowej Komnacie nurtuje wielu, bo jak coś tak drogocennego mogło nagle zaginąć? Wielu też próbowało ją odnaleźć, ale nigdy nawet nie zbliżyli się do odkrycia choćby małej wskazówki, która mogłaby doprowadzić do celu. A co jeśli powiem wam, że teraz sami możecie stać się poszukiwaczami skarbów dzięki powieści sensacyjnej, w której wątek historyczny przeplata się z fikcją?
Gustloff Tajemnica Bursztynowej Komnaty Krzysztofa Piersy, to połączenie teraźniejszości z historią, gdzie autor sprytnie wplótł fikcję. To tutaj wszystkie tajemnice z czasów wojny wyjdą na jaw. Jak się okazuje, lepiej uważać, komu się ufa.
Tomasz Ginlet w jednej chwili traci dziadka i zaczynają na niego polować. Jak się okazuje , Ryszard Ginlet przegryzł ampułkę z cyjankiem i z pewnością znał sprawcę, a do tego skrywał brutalną tajemnicę. W tym momencie już nic nie jest oczywiste, a historia zdaje się pukać coraz mocniej do drzwi Tomka. Jednak w tej drodze po prawdę nie będzie sam, bo razem z nim na wyprawę wyruszą jego najlepszy kumpel Brain, fan teorii spiskowych, oraz piękna aspirant Kornelia Jędrzejczyk.
Nie uwierzycie, co tam się działo –była akcja, strzelanina, a nawet szyfr, który mógł zostać rozszyfrowany tylko i wyłącznie przez Enigmę. Nie wspominając o jednej z największych zagadek ludzkości, czyli historii o zaginięciu Bursztynowej Komnaty. Mimo że zazwyczaj nie lubię książek z elementami II wojny światowej, to ta mnie wciągnęła.
Człowiek nie nadążał za akcją, ale z jaką ciekawością przewracał kartki, by dowiedzieć się, co będzie dalej. Cliffhangery na końcu rozdziału, nie pozwalały skończyć na tylko jednym rozdziale przed snem. Zaintrygowana fabułą, przeczytałam tę książkę w całości podczas jednej nocy.
Kolejna rzecz, która mnie urzekła podczas czytania, to umiejętność wplatania przez autora znanych powiedzonek jak na przykład, “nie interesuj się, bo kociej mordy dostaniesz”. Najczęściej to mówił Brain. Przyznam, że rozmowa z nim to było istne złoto. Każda wyprawa musi mieć takiego klauna rozśmieszającego resztę, i on nim był. Ten człowiek, jak zaczął dyskusję, to nie potrafiłam powstrzymywać się od śmiechu. Nie mówiąc o jego dziwactwach i fakcie, że nagle skądś wykombinował krew dla ciężko chorego. Nie da się ukryć, że w realnym życiu zaczęłabym od niego uciekać.
Poza historią, nie zabrakło tutaj wątku romantycznego, ale nie było go aż tak dużo, więc raczej był na drugim planie, co sprawiało, że nie odciągał uwagi od głównego motywu . Był to raczej dodatek do fabuły za co jestem wdzięczna, bo nadmiar romantyzmu byłby przesytem.
Miło było też czytać o swoim rodzinnym mieście, Olsztynie. Część informacji o cmentarzu żydowskim znajdującym się tam już znałam, ale niektóre stanowiły dla mnie porcję świeżej wiedzy.
Pochłonęłam tę lekturę w jeden wieczór, inaczej się nie dało. Za bardzo się wciągnęłam w fabułę i nie mogłam przerwać, zwłaszcza że przy okazji werfikowałam w internecie, czy to, co przeczytałam, jest fikcją, czy zdarzyło się naprawdę. Gustloff Tajemnica Bursztynowej Komnaty to pełna napięcia opowieść o poszukiwaniu prawdy i rodzinnych sekretach, gdzie fikcja miesza się z rzeczywistością. Piersa stworzył tutaj sieć intryg i kłamstw, które sprawiają, że nie oderwiecie się od książki, dopóki nie skończycie.
Każdy fan teorii spiskowych oraz Dana Browna z pewnością musi sięgnąć po tę powieść. Zapewniam, że nie będzie się nudził, a nawet na równi z bohaterami z spróbuje rozwiązać zagadkę.
Przyznam szczerze, że to moje pierwsze spotkanie z twórczością Piersy i nie żałuje. Wkręciłam się na maksa i chętnie zapoznam się z innymi dziełami tego autora, zwłaszcza że miałam okazję go spotkać podczas Czytaczfestu. Ta powieść mnie zaczarowała i odkryła na nowo zamiłowanie do historii. Gorąco ją polecam.
Dziękuję wydawnictwu Initium za możliwość poznania tej książki.
Odpowiedz