Jednostka na tle przemian. Recenzja książki „Nic się nie działo. Historia mojej babki”

Historię znamy głównie z centrum wydarzeń. Tomasz Markiewka odbiega od nich, by przekazać nam dzieje Anny Salachny – góralki z Beskidów, później mieszkanki wsi na Kujawach, gdzie najważniejsze przemiany XX wieku i związane z nimi decyzje dochodziły jakby odległą falą.

 

Nic się nie działo. Historia mojej babki to opowieść o minionym stuleciu okiem młodej dziewczyny dorastającej w małej wsi w Beskidach. W każdą kolejną zmianę w jej życiu autor umiejętnie wplata opis danej sytuacji polityczno-społecznej, od której mogła zależeć dana decyzja Anny, choć ona sama wówczas mogła nie zdawać sobie z tego sprawy. Czyni to z książki obraz życia „przeciętnej” obywatelki stojącej przed wieloma wyborami – od tych największych do najbardziej prozaicznych. Dowiadujemy się, jak wyglądało jej małżeństwo od momentu poznania Józefa Markiewki na jednej z zabaw w rodzinnej miejscowości. Razem z Anną Salachną podążamy przez kolejne etapy życia jednostki, rodziny, lokalnej społeczności, a w końcu narodu i świata.

 

Dzięki lekturze można zbudować obraz przemian społecznych i ekonomicznych przede wszystkim na wsi i w rolnictwie, bo tam głównie zamieszkuje główna bohaterka, poza kilkoma latami w mieście na Dolnym Śląsku, gdzie pracowała w fabryce. Gospodarstwo rodzinne, w którym się wychowała, potem to prowadzone z teściami na Kujawach, a w końcu własne. Za mankament książki uznałabym fakt, że im bliżej współczesności, tym bardziej autorowi zdarza się uciekać w analizy panujących w danym czasie warunków polityczno-społecznych, przez co dużo mniej uwagi poświęcone jest samej Annie, a to o jej życiu miała opowiadać publikacja. Niemniej jednak zebrane opowieści babci, wzbogacone o konkretne dane, daty, statystyki i pogłębione o ogólne realia, czynią tę lekturę wartościową i wartą spędzonego czasu.

 

Tytułowa fraza Nic się nie działo to cytat z poszukiwań. U reportera, badacza czy też żądnego ciekawostek i anegdot wnuka to zdanie wywołuje zawód. Natomiast u tych, którzy ją wypowiadali, dominowała ulga, że wiatr wojen, przemian i rewolucji omijał ich przestrzeń, pozwalając im wieść spokojne życie, bez zawirowań, w określonym rytmie. Mimo to każdy z nich ma do opowiedzenia własną historię o wielu warstwach: indywidualnej, rodzinnej, społecznej, a w końcu historycznej i politycznej. Dobrze znać ją bez tabu i niepotrzebnego patosu.

 

Muzeolog, kulturoznawca, historyk sztuki (in spe). Najchętniej czyta literaturę faktu, a gdy nie czyta to ogląda - na ekranie, scenie czy wystawie.
0
Would love your thoughts, please comment.x