Nostalgia pod walcem przemian. Recenzja książki „Nie ma i nie będzie”

Nie ma i nie będzie to opowieść o polskich miastach: Wałbrzychu, Ozorkowie, Będzinie, Włocławku, Skarżysku-Kamiennej i kilku innych. Co je łączy? Każde z nich ma wielką wyrwę, która powstała za czasów transformacji ustrojowej i fal likwidacji poszczególnych zakładów pracy.

 

Umieranie miast i mniejszych miejscowości to temat, który coraz częściej pojawia się w polskim reportażu. Bohaterami i źródłem dla tych historii są mieszkańcy. Starsi, którzy zostali i z nostalgią obserwują wygasłe tereny oraz wspominają czasy świetności. Niektórych tęsknota wiedzie do opuszczonych zakładów. I młodzi, którzy wracają do wspomnień z dzieciństwa. Dlaczego nie zostali? Bo nie mają po co. Lokalny patriotyzm i przywiązanie do miejsca są obecne, jednak nie zapewnią warunków do życia i rozwoju. A tego w pogrążających się w kolejnych likwidacjach miejscowościach brakuje coraz mocniej. To porażka i nikt nie chce wziąć za nią odpowiedzialności. A choroba, którą wywołała, toczy te miasta coraz mocniej, wyrywając z nich kolejnych ludzi.

 

Nie ma i nie będzie przypomina chwilami pamiętnik z podróży po miasteczkach ze szczegółami typu menu lokalnej kawiarni, nazwy po nieistniejących dawno kinach czy dyskotekach. Nie brakuje tu subiektywności. Statystyk trochę jest, jednak dominują osobiste historie bohaterów, co uważam za plus. Ze względu na mnogość miast i ludzi trochę brakuje pogłębienia. Za to mamy jasną, jednoznaczną narrację. Być może powinna się tu znaleźć przestrzeń na debatę, jednak uważam, że na dyskusje przyjdzie czas. Póki co trzeba ten temat dostrzec i nie pozwolić mu ponownie nakryć się kurzem obojętności. 

 

Książka wybija z myślenia, że Polska kończy się na wielkich miastach, a młodzi uciekają z mniejszych ośrodków tylko przez własny kaprys i pogardę dla miejsca urodzenia. Po lekturze pozostaje jedno pytanie. Czy znajdą się ludzie (lub ugrupowania), którzy odkryją remedium na opisane problemy? Trudno powiedzieć.

Muzeolog, kulturoznawca, historyk sztuki (in spe). Najchętniej czyta literaturę faktu, a gdy nie czyta to ogląda - na ekranie, scenie czy wystawie.
0
Would love your thoughts, please comment.x