Paweł Famus – wywiad

Paweł Famus to polski pisarz obracający się w sferze książek fantasy i science fiction. Jest autorem cyklu pod tytułem Kroniki Imperium Legendarnych Lachów. W jego skład wchodzą książki takie jak: Zło-to, Mr.-OK, FA-LA i Kary.

1. Wydałeś już cztery książki. Jak wspominasz swój debiut? Jakie emocje ci towarzyszyły?
2. Jak wyglądała twoja droga do Wydawnictwa Literackiego Białe Pióro? Czy jest to jedyne wydawnictwo, do którego wysłałeś manuskrypt?

Tak. Wydałem cztery książki. Wszystkie z uniwersum KILL, co jest skrótem od Kroniki Imperium Legendarnych Lachów. Powieści powstały z nudów. Po prostu niczego takiego nie było na rynku. Proszę sobie wyobrazić, że dostępne książki SF są tylko w konwencji anglosaskiej, chińskiej, rosyjskiej lub zachodnioeuropejskiej. Albo nie, nie trzeba tego sobie wyobrażać, wystarczy spojrzeć na półkę w księgarni. Nie ma tam Polaków w kosmosie. Chciałem coś takiego przeczytać, a skoro tego nie było postanowiłem to napisać. Postanowiłem pisać z głowy, bez scenariusza, bez szkieletu, zachowując jedynie kilka celi, które chciałem osiągnąć w poszczególnych tomach.

Wreszcie, któregoś dnia uznałem, że pierwszy tom jest gotowy. Nie przerwałem pisania, tylko zacząłem się rozglądać po całkowicie nieznanej mi przestrzeni pisarsko-wydawniczej. Cały trud włożony w sklecenie tych trzystu stron nagle okazał się banalną błahostką. Byłem mocno zmotywowany i wiedziałem, że mimo mojej subiektywnej oceny tekstu mogę nic więcej nie wskórać. Jednym z pierwszych wydawnictw, które oferowały pomoc było WL Białe Pióro. Tekst przesłałem pod wskazany adres. Po miesiącu okazało się, że wszystko byłoby dobrze, ale wydawca twierdził, że trzeba tekst poszerzyć. Z bólem serca musiałem dołączyć do starego tekstu wszystko, co napisałem w nowym tomie. Świat się zawalił.

Zacząłem na nowo pisać drugi tom, kiedy zwaliły się na mnie poprawki korekcyjne i redakcyjne, wybór okładki był w tej konfiguracji czystą przyjemnością. Kiedy więc, którego dnia książka ujrzała światło dzienne, byłem tak zmęczony, że oprócz odczucia wykonania kawałka dobrej roboty i spełnienia marzenia nie czułem nic takiego, o czym marzy początkujący pisarz. Nie było egzaltacji, podniecenie, ekscytacji i strzelających korków szampana. Była praca nad drugim tomem i wielkie oczekiwania. Kiedy spoglądam z perspektywy, tylko one pozostały niezmienne.

3. Jak wspomniałem wcześniej, na rynku pojawiły się cztery twoje książki. Jakie to uczucie? Spełniło się twoje marzenie?

Zacznijmy od tego, że WL Białe Pióro nie należy do polskiej czołówki. Jest wymagające, jest nietypowe jak na swój ranking, ale nie dysponuje środkami na reklamę czy wejście na półki księgarskie. Owszem zdarza się jednak nie w całym dostępnym spektrum. Przy okazji SF jest raczej niszą niż sednem wydawnictwa.

Wreszcie udało się wydrukować wszystkie, zaplanowane, cztery tomy. Było to całkiem niedawno. Planowaliśmy premierę na wiosnę na Warszawskich Targach Fantastyki, gdzie zostaliśmy wcześniej przyjęci serdecznie, jak wszyscy pozytywnie zakręceni fantastyką, ludzie. Wszystko dzięki ekipie i osobie Konrada „Smoka” Maryańskiego, której dziękuję. Wiosna 2020 miała być etapem ostatecznym uniwersum KILL, ale okazało się z grafiku, że nie będzie mnie wtedy w Polsce. Odstąpiłem swoje miejsce w „Panteonie” pisarzy na WTF mojej koleżance i dobrej duszy Aleksandrze Ostapczuk, która miała przygotowaną powieść, drugi tom serii Smocze dziecię pod tytułem Przed burzą. Niestety ani jej, ani mi nie udało się zaprezentować na WTF. Minęła wiosna i jesień. Podjęliśmy decyzję, że książka najlepiej wita się z czytelnikami przed końcem roku. I ukazała się.

Poczułem ulgę, spełniłem obietnicę, czytelnikom, fanom, przyjaciołom i sobie, słowa dotrzymałem. Bardziej niż wydanie powieści uradowały mnie dwie sytuacje. Na któryś z targów warszawskich przyszedł czytelnik, który stwierdził, że przyjechał specjalnie na premierę (to był III tom) z Łodzi, bo nie chce się mu czekać na dostępność w księgarniach. Druga sytuacja to kiedy znana mi osoba po przeczytaniu wszystkich tomów stwierdziła, że nauczyłem się w końcu pisać.

4. Twoja czwarta książka jest kontynuacją serii Kroniki Imperium Legendarnych Lachów. Czy będzie dalszy ciąg?

Wydane przeze mnie książki należą do uniwersum KILL. Zło-to, Mr.-Ok, FA-LA i Kary są częścią jednej większej opowieści. Zasadniczo trzeba powiedzieć, że jest to rdzeń uniwersum, większość spraw dotyka najważniejszych ludzi w państwie a przygody poszczególnych bohaterów, których jest nadzwyczaj dużo, łączą się w całość. Nie ukrywałem, że jest to kronika nie tylko z nazwy.

Nad kolejnymi odsłonami w uniwersum KILL zastanawiam się bardzo mocno. Mam jednak kilka planów, które nie pozwalają mi zająć się kolejnymi odsłonami od razu. Zacząłem pisać trzytomową powieść z zakresu historii alternatywnej. Druga wojna światowa, nie chciałem, żeby była dla nas taką traumą. Chciałem uratować tych wszystkich ludzi, zabytki, kulturę, przestrzenie. Pomysł, który zastosowałem, był już znany. Wielu polskich pisarzy rozpisywało się nad historią alternatywną tego okresu, ale nikt nie zdobył się na to, żeby zajrzeć diabłu w paszczę. Zrobiłem to, złamałem wszystkie przepisy i przestrogi. Obecnie piszę tom trzeci a moi betareaderzy znęcają się nad tekstem. Po zakończeniu książki i serii Progres wsteczny chciałem wejść w projekt, który chodzi za mną od wielu lat. Projekt typu urban-fantasy, gdzie główny bohater będzie odwiedzać magiczne miejsca i walczyć z innymi magikami. Gdy zakończę magika, będę mieć czas dla powrotu do KILL.

5. W twoich powieściach można znaleźć kilka podobieństw do seriali. Mowa o Star Trek: Discovery. Czy to zbieg okoliczności?

Jeśli mowa jest o podobieństwach, to z jednej strony muszą one wystąpić, a z drugiej zawsze jest w nich coś ode mnie. Mam też inny podział, zamierzone i niezamierzone. Może opowiem najpierw o tych drugich. Mam już zakończony tekst, a nawet zakończoną serię a tu nagle czytam sobie powieść, w której ukazuje mi się ten sam element. Miałem takie odczucie kilka razy, potrafi zdenerwować. Podobieństwa zamierzone włączane są w jakimś celu. U mnie jest mnóstwo nawiązań do popkultury albo do różnego rodzaju mitologii. Jest kilka do kultowych filmów i seriali. Na przykład loty w daleki kosmos są podobne do Babilon-5 (podprzestrzeń), ale z elementami Gwiezdnych Wojen (obliczenie skoku). Bardzo mocno pracowałem nad obecną wiedzą, więc wszystko starałem oprzeć się o najnowsze osiągnięcia fizyki i astronomii. Zapożyczyłem też wszelkiego rodzaju tarcze ochronne i nanoboty, bo nie wyobrażam sobie podróży kosmicznych i nowoczesnych cywilizacji bez tego. Nie było sensu wymyślać tego drugi raz.

6. Masz w planach wydanie innej książki, która będzie o czymś innym niż te dotychczasowe? Jeśli tak, to zdradzisz coś więcej?

Tak jak mówiłem wcześniej, mam sporo planów. Pierwszym z nich jest dokończenie serii Progres Wsteczny z książkami Nowe rozdanie, Oko cyklonu i Złamana nadzieja. Dwie pierwsze są już napisane, trzecia się pisze. Jeśli dotrzymam wewnętrznych założeń, to powinienem zakończyć trzeci tom końcem sierpnia. 

Później chciałem się zająć postacią młodego wszechmaga, który powraca na ziemię, jako kolejna reinkarnacja, żeby walczyć z innymi magami. Książkę chcę oprzeć na swoich podróżach i miastach, w których mieszkałem i pracowałem. Trochę tego będzie. Pomysłów mi wystarczy, mam nadzieję.

7. Jakie rady dałbyś początkującym? Na czym mają się skupić podczas pisania?

Rad chętnie udzielę. Zacznijmy od tego, że światek pisarski dzieli się na tych pisarzy, którzy ukończyli swe dzieło i na tych, którzy tylko o tym mówią. Podstawową więc sprawą jest napisanie tekstu. Od razu mówię. Nie pisze się tylko wtedy kiedy jest tak zwana „wena”, pisze codziennie, chociaż stronę, chociaż dwie. Zbiera się uporczywie materiał, szuka się rozwiązań i słów. I nie jest ważne czy lepiej pisarzowi tworzy się postaci, czy lepiej akcję a może nawet opisy. Trzeba wypełnić okładki tekstem aż do momentu kiedy uznamy, że wystarczy (czyli jakieś 350-450 stron). Wówczas należy do tekstu wrócić i sprawdzać, autokorygować i autoredagować. Kilka razy przeczytać od deski do deski na głos i zastanowić się, czy jako czytelnik chciałbyś to czytać. Kiedy tekst jest sprawdzony, należy skierować się do profesjonalistów. Pisarz, nawet młody człowiek, który nie napisał się za wiele w życiu, ten etap powinien zakończyć, powiedzmy po roku. Niektórzy moi znajomi proponują początkowym pisarzom wprawki w postaci opowiadań. Można i tak.

8. Jakie gatunki książek czytasz najczęściej? Którą uważasz za najlepszą?

Lubię polską fantastykę, mimo że wydawcy robią bardzo dużo, aby niezbyt często się ukazywała. Trafia do mnie space-opera, political-fiction, urban-fantasy. Nie trawię cyberpunka i „zmierzchołaków”. Ostatnio, kilka lat temu pojawiło się dwóch, czy trzech pisarzy z political-fiction, potem były naprawdę dobre próby urban-fantasy i jedna całkiem niezła space-opera. Niestety martwi mnie nagminne wydawanie zbiorów opowiadań, nie znoszę tego nawet jeśli spośród dziesięciu czy dwudziestu historyjek znajdą się dwie, trzy dobre. 

Co do moich ulubionych to przekornie podam tytuły nie będące powieściami SF. Bóg wie – J.Heller, Pasja – J.Kosiński (to mnie ludzie znienawidzą) i Sen nocy letniej – W.Shakespeare. 

9. Czy masz ulubiony serial/film? Jeśli tak, to jaki i dlaczego?

Pytanie uważam za niesprawiedliwe. Jest wiele seriali czy filmów, które zasługują na miano najlepszych. Nie da się sprawiedliwie ocenić czy porównać: IV,V,VI Gwiezdnych Wojen, Łort-1, StarTeka, Żołnierzy kosmosu-1, Obcego, Łowcy Androidów, Pamięci absolutnej, Władcy pierścieni, Harry’ego Potera, Pana Kleksa, Nocnej straży, Doktor Who. Nie wolno zapominać, że Verne, Orwell też byli fantastami. Zdecydowanie uchylam się od odpowiedzi. No, chyba że Kritersy.

10. Co chciałbyś przekazać na koniec czytelnikom CzasoStrefa.pl?

Czytelnikom życzę wytrwałości. Może przytoczę kilka prawd, przypominam je osobom, które odwiedzają moją stronę:

  • Kto czyta, żyje dwa razy.
  • Dzieci, które czytają, będą dorosłymi, którzy myślą.
  • Do otwarcia książki nie potrzebujesz hasła.
  • Nie masz obowiązku doczytać złej książki do końca.

Myślę, że każdy ma swojego ulubionego pisarza, lub nawet kilku, ale warto czasem zajrzeć gdzieś dalej. Jest mnóstwo małych księgarń, w których znajdują się perełki. Autorzy, którzy nie przebili się na świecznik i zaniechali procederu oraz książki, które ujrzały tylko pierwsze wydanie. Czasem warto dać drugą szansę. 

Dziękujemy za udzielenie wywiadu i życzymy wielu literackich sukcesów.

Miłośniczka filmów i książek romantycznych. W wolnych chwilach zajmuję się muzyką i sztuką szeroko pojętą. Od pewnego czasu w Internecie można mnie spotkać pod pseudonimem Nudati.
0
Would love your thoughts, please comment.x