Szósty tom z serii Krasnoludów z cyklu Świat Akwilonu to kolejna wciągająca podróż po tym magicznym świecie. Tym razem jest to w pewnym sensie kontynuacja pierwszego tomu Redwin z Bractwa Kuźni. Recenzowana część skupia się na Jorunie, synu Redwina.
Opowiada ona historię młodego krasnoluda żyjącego w cieniu własnego ojca – wielkiego wojownika, który zabił najpotężniejszego nekromantę. Jednak to nie powstrzymało zła. Po wielu latach powraca na południe kontynentu. Tymczasem w wiosce Boronn dorasta tytułowy bohater, którego z powodu trudnego charakteru ojciec oddaje do Żelaznego Legionu.
Czeka tam na niego ciężka szkoła życia. W pocie czoła i krwi hartuje nie tylko swoje ciało, ale też duszę. Nawet nie zdaje sobie sprawy, że dołączenie do armii najsilniejszych krasnoludzkich wojowników będzie przygotowaniem na to, co się zbliża – zła, które zagraża całemu światu.
Postać Joruna została mistrzowsko wykreowana przez Nicolasa Jarry’ego. Szczególnie spodobał mi się ten kontrast między ojcem a Joorunrm, którego uważał za beztalencie. Już jako czternastolatek chłopak ujawniał swoją determinację, napędzaną gniewem i walką z przeszłością oraz poczuciem własnej wartości. Syn Redwina jest postacią kompleksową, dobrze napisaną, a jego rozwój wydaje się wiarygodny i logiczny. Czytelnik z łatwością może się z nim utożsamić, co nadaje autentyczności całej opowieści.
Bardzo się cieszę, że twórcy zadbali o pokazanie relacji rodzinnych, zwłaszcza między ojcem i bratem, co jest istotnym elementem fabuły. Dodało to tylko głębi i też poznajemy dalsze losy bohatera pierwszej części Świat Akwilonu: Krasnoludy. Takiego zakończenia brakowało – w końcu każdy, zarówno Redwin, jak i Jorun, otrzymali odpowiednie zakończenie.
Pierre-Denis Goux dalej zachwyca mnie swoją kreską. Cała opowieść była utrzymana w mrocznych i ciemnych kolorach. Idealnie oddawało to klimat, powagę tej historii – atmosferę zagrożenia i niepokoju. Jedyne, czego mi trochę zabrakło, to więcej scen walki, jednak zyskaliśmy momentów, gdzie można było poznać bliżej tytułowego bohatera.
Nicolas Jarry ponownie udowadnia, że potrafi tworzyć angażujące historie fantasy, które łączą epicką akcję z bardziej osobistymi, emocjonalnymi wątkami. Nic dodać, nic ująć. Jestem pod wrażeniem zakończenia tej historii.
Krasnoludy: Jorun z Bractwa Kuźni nie jest łatwym komiksem. Nie da się go przeczytać za jednym razem, nie z powodu jego jakości, ale przez ciężar fabuły. Dobrze jest się trochę zdystansować, ochłonąć. Historia o synu Redwina nie tylko zadowoli czytelników, ale także dopowiada brakującą część wcześniejszej opowieści, co jest jej ogromnym atutem.
Dziękuję Wydawnictwu Egmont za egzemplarz do recenzji.
Odpowiedz