Recenzja gry „Star Wars Jedi: Upadły Zakon” (SPOILERY)

Jestem osobą, która w gry spod szyldu Star Wars Battlefront od EA grała i nadal gra z wielką przyjemnością. 

Jednak mimo to miałem niewielkie obawy co do najnowszej produkcji Respawn Entertainment głównie ze względu na to, że jest to pierwsza w pełni singleplayerowa gra umiejscowiona w uniwersum Star Wars od bardzo dawna.

Wymagania były wysokie, hype wzrastał wraz z każdym ubywającym do premiery dniem, a ja cieszyłem się jak małe dziecko, gdy siedząc na korytarzu budynku szkolnego zobaczyłem pierwsze oceny na Metacritic. Niby nic nie znaczące źródło bo przecież grając sami decydujemy czy produkt nam się podoba czy nie, ale gdy ujrzałem liczbę 82 wiedziałem, że wątpliwości co do jakości tego dzieła czas wyrzucić w odmęty zapomnienia wiedząc, że wielu fanów dostało to na co czekali od bardzo dawna. No, ale pamiętajmy, że zawsze znajdzie się mniejszosć skłonna hejtować daną rzecz bo: HURR DURR DISNEY I EA CZYLI DWAJ JEŹDZCY APOKALIPSY KIEDYŚ TO BYŁO STARKILER NISZCZĄCY GWIEZDNY NISZCZYCIEL ZA POMOCĄ MOCY O PLANETĘ KUUURŁA. Ich zostawmy w spokoju. Wieczorem zasiadając do konsoli oddałem się światu wykreowanemu przez twórców genialnego Titanfalla 2 i ciekawego Apexa na kilkanaście długich, a zarazem przyjemnych godzin, które spędziłem z Kestisem i jego załogą w celu odbudowy Zakonu Jedi w wyjątkowo przyjaznej, rodzinnej atmosferze.

Zaczynając, najbardziej w grze urzekła mnie fauna i flora przedstawionych planet. Każda z nich posiada inne stworzenia, rośliny i czyhające na nas zagrożenia. Na Kashyyyku przelecimy się na skrzydlatym rumaku przyglądając się pięknemu widokowi z chmur, przepłyniemy wody Kashyyku i wespniemy się na zapierające dech w piersiach Drzewo Życia, zmierzając się z na przykład pająkami. Na Bogano będziemy gimnastykować się Calem między skalnymi wysepkami, aby dostać się do upragnionej lokacji mierząc się przy okazji z największym zagrożeniem gry czyli… OGGDO BOGDO przy czym w tle będzie towarzyszyć nam majestatyczny mieszkaniec planety. Na przepełnionej mistycznymi siłami Dathomirze poznamy jej rdzennych mieszkańców i zmierzymy się z gigantyczną Gorgarą. Na Zeffo z wzmożoną aktywnością Imperium, będziemy eksplorować liczne zabytkowe budowle i wrak Venatora czy też zmierzymy się z wielkim, dwuręcznym stworem JabidJotazą. Odwiedzimy również Illum znane z serialu Wojny Klonów, aby nadać naszemu protagoniście nowy cel w życiu albo raczej obudzić w nim dawnego Jedi, a jaka planeta bardziej nadawałaby się do tego zadania od Illum będącego stwórcą wielu zdolnych rycerzy zakonu? Epizodycznie pojawimy się również na planecie najgorszego plugastwa w galaktyce dzięki Greezowi, który jest fanem hazardu, jak wiemy nie kończy się to zazwyczaj dobrze… tak samo jest tutaj. Skutkiem zamiłowań do specyficznej formy rozrywki naszego załoganta w czasie gry będą polować na nas łowcy nagród, którzy pojawiają się podczas rozgrywki na odwiedzanych przez nas planetach uprzykrzając naszą egzystencję zmuszając do walki na śmierć i życie jednocześnie pozwalając urozmaicić czas gry poprzez walkę z kimś innym niż szturmowcy czy wrogo nastawione do nas stworzenia. Drugą planetą, którą odwiedzimy okazyjnie jest wodny świat z fabularnie istotną Twierdzą Inkwizytorów będącą ostoją grozy i cierpienia, widząc tą lokacje po raz pierwszy jej ogrom mnie przeraził, a myśl, że muszę tam wejść w pewnym aspekcie odrzucała, ale było warto nakopać Inkwizytorom i odzyskać to co nasze, a przy okazji z uśmiechem na twarzy uciec mrocznemu Lordowi Sithów, który w moim odczuciu dał fory niedoświadczonemu adeptowi Mocy. Satysfakcja tak czy siak była ogromna, kto z nas nie chciałby uciec przed największym antagonistą w historii popkultury? Mamy w czym przebierać, lokacje są miłe dla oka jak i zsyłają na nas coraz trudniejsze wyzwania, które nie są w jakimkolwiek stopniu nużące.

Ciekawą rzeczą jest model walki w grze będący mieszanką rozwiązań z soulslikeowych gier typu na przykład Sekiro, w które muszę przyznać się bez bicia niestety nie grałem, choć zważając na moje umiejętności w grach tego typu spotkanie to zakończyłoby się dla mnie co najmniej tragicznie. Możemy namierzyć przeciwnika, odbijać pociski z blastera za pomocą naszej laserowej szabelki czy też rżnąć nią co popadnie, tylko uwaga! Na najwyższym poziomie trudności granie na SZARŻUUUUJJJJ, WAAAAL i CO MA BYĆ TO BĘDZIE po prostu nie działa, trzeba walczyć z rozwagą. No cóż, jeśli nie lubicie wyzwań to mogę polecić Wam najniższy poziom trudności gdzie możecie polegać na wcześniej wspomnianych metodach i skupić się na fabule. Mamy do dyspozycji również pokaźne drzewko umiejętności, które wpływa na rozgrywkę pomagając nam w walce jeśli dobrze korzystamy z zdolności przez niego oferowanych. Warto wspomnieć, że niektóre z umiejek zdobywamy wraz z postępem fabularnym. Nie byliśmy w stanie zrobić czegoś na Bogano, a chcemy mieć grę na sto procent? Kontynuujemy fabułę, zdobywamy umiejętność, wracamy na planetę i odkrywamy nowe lokacje, w których kryją się znajdźki umieszczone w skrzynkach i inne tajemnice skrywane przez świat. Uważam ten zabieg za bardzo udany, który nienachalnie wydłuża rozgrywkę. Wcześniej wspomniane dodatki są elementami kosmetycznymi takimi jak: skórka do naszego okrętu Modliszki, poncho dla Kestisa czy też skin dla najsłodszego robocika w grze czyli BD lub nowe podzespoły do miecza świetlnego, który możemy “ulepszać” pod względem wizualnym według naszego widzimisię. Wszystko to pozwala na na pojawienie się w rozgrywce większej różnorodności dzięki nie mającym wpływu na fabułę decyzjom gracza co do przedmiotów, z którymi wchodzi w interakcję.

Bohaterowie, których poznajemy w czasie gry posiadają własną historią, która ma wpływ na fabułę. Chodzi mi tu między innymi o przypadek Greeza, który wspomniałem przed chwilą, ale również byłej Jedi. Członkini naszej wesołej gromadki, której była uczennica jest inkwizytorem, a wraz z rozwojem fabuły dowiadujemy się jak do tego doszło, co ją do tego skłoniło zmuszając głównego bohatera do podjęcia trudnych decyzji. Dochodzi przez to do zmian w postrzeganiu świata przez Cala. Abstrachując Cameron grający Jedi przypomina mi tego psychopatycznego Jokera z Gotham, gdy się uśmiecha widzę jakby miał kogoś conajmniej zabić lub eksplodować niepohamowanym, przerażającym śmiechem. Wracając, poznajemy również ostatnią członkinię Sióstr Nocy, Merrin, która po zwycięskiej walce ramię w ramię z Calem w celu pokonania obłąkanego ciemna stroną Jedi (najlepszy wątek w grze) dołącza do naszej załogi dzięki uprzedniemu wykorzystaniu przez Cala siły perswazji na kobiecie. Przebywając na Modliszcze lub w jej pobliżu możemy wchodzić w interakcję z innymi bohaterami dowiadując się o ich życiu, poglądach czy też… odbiec kilka metrów podczas gdy Merrin opowiada o swojej tragicznej przeszłości, aby odpowiedzieć jej na to ZARAZ WRACAM. Cal to Joker, change my mind. Postacie drugoplanowe posiadają swoje kilka minut co pozwala nam na ich polubienie czy też utworzenie więzi między nimi, a nami. Pod koniec gry czujemy, że tworzymy rodzinkę zastępczą dla siebie samych przez co zależy nam na sobie coraz bardziej.

Muszę się przyczepić do optymalizacji, grę przechodziłem na PS4 Slim i w niektórych lokacjach obiekty czy też rośliny ładowały się przez dłuższy czas ukazując zamiast widowiskowych krajobrazów słabą szatę graficzną bardzo kłującą w moje ślepia.

Podsumowując, EA powinno całować Respawn Entertainment po tylnej części ciała za odwalanie tak dobrej roboty dzięki, której Electronicy odzyskali chociaż trochę w oczach graczy, a przy okazji u Disney’a po całym szambie związanym z lotboxami w ich innych grach tego studia. Jedno wielkie brawo, ponieważ kto wie czy, gdyby ta gra okazała się porażką to EA straciłoby prawa do marki? Ja Fallen Order życzę milionów sprzedanych kopii i równie dobrego sequela, który według plotek już powstaje. Miejmy również nadzieję, że gra ta rozpocznie renesans twórcy gier z tak wielkim potencjałem jakim jest Electronic Arts czyli przyczyna powstania wielu bardzo udanych i pokochanych przez społeczność graczy marek takich jak na przykład uwielbiany przeze mnie Mass Effect czy też Dragon Age. Jakie macie zdanie o Upadłym Zakonie? Ograliście tę produkcję? Niech Moc będzie z Wami.

0
Would love your thoughts, please comment.x