Recenzja książki „Wróżda” – Agata Kunderman

Do czego zdolna jest posunąć się matka, by odzyskać dziecko? Tajemnicza wiadomość, wskazująca na to, że jej córka nie zginęła trzy lata temu, budzi w Joasi wolę walki i rozwikłania zagadki, jaką jest rzekoma śmierć małej Tosi.

Bardzo nie lubię wyrażać negatywnych opinii o czymkolwiek – z reguły, jak nie mam nic pozytywnego do powiedzenia, to milczę. Jednak w tym wypadku podjęłam się recenzji książki Wróżda, więc zapraszam do zapoznania się z moją subiektywną opinią na jej temat. Uważam, że nie ma złych książek, każda trafi do pewnego grona odbiorców, jednak ja do niego nie należę…

W tej książce zdecydowanie znalazłam więcej minusów niż plusów, dlatego na początku skupmy się na pozytywnych aspektach tego utworu.

Tym, co mi się naprawdę podobało, to fakt, że narracja była prowadzona naprzemiennie – trochę z perspektywy głównej bohaterki, Joasi, trochę z perspektywy osób pobocznych (w tym wypadku była prowadzona narracja trzecioosobowa).

Ciekawy pomysł na fabułę, to kolejny punkt dla Wróżdy. Zaginięcie dziecka, powiązania ze sprawą z drugiego końca Polski oraz uwikłany w to wszystko po uszy wysoko postawiony policjant. Istny strzał w dziesiątkę.

Z plusów to by było na tyle…

Jeśli chodzi o aspekty, które moim zdaniem, niestety psują wydźwięk książki, to prezentują się one następująco:

Przeważająca narracja pierwszoosobowa, do tego w czasie teraźniejszym. Sprawiło to, że tę pozycję czytało mi się strasznie ciężko, wręcz momentami musiałam się zmuszać, aby kontynuować.

Zbyt wiele opisów, zbyt mało akcji. Rozumiem, że zamysłem autorki było oddanie jak najlepiej uczuć matki, jednak czasami opisy rzeczy tak naprawdę mało istotnych na kilka stron sprawiały, że miałam ochotę wcisnąć w głowie przycisk ,,przewiń reklamy”, aby przejść już do innych treści.

Wyłapałam w tekście dużo powtórzeń, choć być może był to zabieg celowy. Mnie on jednak zniechęcił.

Główna bohaterka to skrzywdzona kobieta, która nie może się otrząsnąć po śmierci swojego jedynego dziecka – okej, sam zamysł całkiem ciekawy, ale znów przez to, w jaki sposób były opisane jej uczucia i ciągłe powtarzanie co ona przeżywa, a przeżywała przynajmniej przez pół książki to samo, szybko zaczęły nudzić.

Kiedy zobaczyłam, że historia jest spisana na niemal czterystu stronach, ucieszyłam się. Po zagłębieniu, brutalnie się przekonałam o tym, że ponad połowa, to właśnie bezsensowne, w moim odczuciu, opisy. Zbyt rozlegle kreowane były także miejsca i sytuacje, które nie zawsze tego nie wymagały.

Skakanie w narracji, mimo bycia plusem w swym zamyśle, okazało się minusem pod względem wykonania. W momencie, kiedy w środku rozdziału, akcję zaczyna niespodziewania opowiadać inny narrator, zupełnie wypadałam z rytmu.

Całokształt jest istotnie inny, dość ciekawy oraz stanowiący pewien powiew świeżości, jednak osobiście mnie nie urzekł. Nie mogę nazwać Wróżdy złą książką i odradzać jej zakup, ale niestety, polecić także jej nie mogę.

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Initium.

0
Would love your thoughts, please comment.x