Recenzja powieści Laury Zimmermann „Oczy mam tutaj”

Jest to bardzo niszowa książka, która porusza znacznie szerszy temat.                            Powieść o niezręczności, okrucieństwie, o wyimaginowanych motylach oraz oddanych przyjaciołach.

15-letnia Greer Walsh utknęła we własnej głowie, gdzie istnieją tylko myśli o matematyce i jej rozmiarze piersi. Ukryta pod swoją ogromną bluzą, musi powrócić do prawdziwego świata i zrozumieć, że żadna cecha jej ciała nie definiuje jej wartości.

W życiu młodej kobiety pojawia się przystojny Jackson, który wzbudza w niej ciekawość, a na dodatek Greer niespodziewanie dostaje się do szkolnej drużyny siatkarskiej.

Mimo, że było kilka rzeczy, które przypadły mi do gustu w tej książce, to o wiele więcej mnie zniechęciło. Chociażby to, że piersi Greer zostały uosobione. W ten sposób została ona umniejszona jak postać. Tak naprawdę w powieści nic nie liczyło się bardziej niż jej wielki biust, co uważam za niestosowne i odtrącające. Natomiast, co do wykreowanych postaci – zdecydowanie najbardziej przypadła mi do gustu Jessica, która była niesamowitym wsparciem dla Greer. Zupełnie inaczej niż matka głównej bohaterki.  Jako rodzic zrobiła i powiedziała kilka rzeczy, które były dla mnie przygnębiające i niedopuszczalne.

To była ciekawa powieść, poruszająca ważne tematy. Podobała mi się, jej wielowątkowość. Z powodu ilości rzeczy, które mi się nie podobały moja ocena to 3/5, jednakże myślę, że warto sięgnąć po tę książkę.

0
Would love your thoughts, please comment.x