Uwielbiam serię Witch i za każdym razem z niecierpliwością czekam na nową część. W moje ręce wpadło kolejne zbiorcze wydanie komiksów o czarodziejkach. Całą serię stworzyła Elisabetta Gnone.
Tom 8 zawiera w sobie zeszyty z numerów 85-96 o kolejnych tytułach: Magia światła, Zawsze razem, Podwójne oszustwo, Potęga odwagi, Ziarnka czasu i Nowe horyzonty.
W poprzedniej części, zły Phobos podszył się pod nową Wyrocznię. Czy uda mu się uzyskać pełnię mocy i świetlistą koronę Meridianu? W czasie gdy zło urzęduje w najlepsze, główne bohaterki po raz kolejny wystawiają swoją przyjaźń na próbę.
Elyon zostaje uwięziona w Kondrakarze, a jej brat pod postacią Endarno przygotowuje się do ceremonii, dzięki której zostanie Wyrocznią. Pragnie przejąć władzę nad swoim rodzimym światem i stać się niepokonany. Nikt go nie podejrzewa, oprócz Yan Lin. Kobieta, chcąc pokrzyżować plany okrutnego tyrana, odwiedza królową w jej celi.
Tymczasem na Ziemi, dziewczyny są wściekłe na Will za to, że wyjawiła ich wielką tajemnicę swojemu chłopakowi. Nie ma jednak czasu na kłótnie. Trzeba zatrzymać Phobosa. Orube wyrusza na poszukiwania człowieka imieniem Himerish. Pomoże on strażniczkom uwolnić Elyon. Zbliża się największa walka, w jakiej dane było wziąć udział czarodziejkom. Czy Kondrakar będzie po tym wszystkim taki sam?
Po zakończeniu głównej historii mamy kolejny wątek, który spokojnie mogę nazwać one-shotem. Kończy się równie szybko, co zaczyna. W tomie 7 Cornelia dostaje naszyjnik w kształcie klepsydry. Miał on za zadanie zamaskować nieobecność dziewczyn podczas wypraw na misje do innych wymiarów. Gdy medalion pękł i piasek zaczął się wysypywać, doszło do delikatnego załamania czasoprzestrzeni.
W tej części mamy dokończenie historii z poprzedniej księgi. Jak to wszystko wygląda? Cały epizod jest nadwyraz interesujący. Podoba mi się, jakie napięcie towarzyszyło mi podczas czytania. Uda im się wygrać? Zapewne. Jednak zwroty akcji sprawiły, iż solidnie się w to wciągnęłam i zaczęłam sądzić, że zakończenie może nie być takie oczywiste. Często było mi również szkoda niektórych postaci, przez to, co je spotkało.
Uwielbiam Irmę. Czasem mam wrażenie, że jest jej mało, lub nie zostaje potraktowana poważnie. Rozumiem, że charakter dziewczyny polega na dogryzaniu innym i żartowaniu ze wszystkiego. Być może dlatego najbardziej się z nią utożsamiam. Chodzi mi jednak o to, iż inne dziewczyny mają pół komiksu poświęconego ich problemom, podczas gdy jedyny kłopot Irmy to opieka nad jej młodszym bratem. Taranee wraca do swoich dawno porzuconych pasji, a Cornelia szuka miłości. Hay Lin próbuje wywrzeć dobre wrażenie na rodzicach Erica. Całkiem przyjemne wątki. Will natomiast drażni mnie od jakiegoś czasu. Można to tłumaczyć faktem, że nosi na swoich barkach ogromny ciężar Serca Kondrakaru. Tylko ile można się obrażać i grać ofiarę? Autentycznie miałam dosyć jej dramatyzowania.
Jak to bywa w wydaniach zbiorczych, na początku mamy ciekawy dodatek w postaci wywiadu z Joanną Szabunio — przez wiele lat odpowiadała za tłumaczenie komiksów Witch, a także za organizację Zlotów Fanów.
Witch. Tom 8 sprawił mi wiele przyjemności. Pozwolił na odprężenie się i przypływ nostalgii. Historie przedstawione w tym wydaniu były interesujące, nie tylko pod względem magii. Pokazały wiele, z życia codziennego głównych bohaterek. Gorąco polecam śledzenie przygód strażniczek na bieżąco!
Dziękuję Wydawnictwu Egmont za egzemplarz do recenzji.
Odpowiedz