Jak potoczyłaby się historia ludzkości, gdyby znalazły się w niej te wspaniałe stworzenia? Bylibyśmy teraz silniejsi, a może wręcz przeciwnie?
Lata 50–te dwudziestego wieku, Stany Zjednoczone. Sarah Dewhurst oraz jej ojciec zatrudniają do pracy na ich farmie smoka. Już od początku zauważyłam, że nie przypomina on tych z bajek dla dzieci. To groźny drapieżnik, mogący mocno zaszkodzić, jeśli jest to w jego interesie. Czasem, jak widać, może też pracować dla „niżej rozwiniętych gatunków”, czyli ludzi, chociaż raczej nie jest to powód do dumy. Ja natomiast, podobnie jak i Sarah, poczułam jakieś takie dziwne zainteresowanie tym zwierzęciem. Jest w końcu takie majestatyczne, może wiele zrobić i…siać pożogę oraz zniszczenie, jeśli tylko zapragnie.
Tata dziewczyny zakazuje jej, i w sumie dobrze, zbliżać się do smoka. Bo co będzie, jak mu się odwidzi i zechce ją skrzywdzić? W końcu to stworzenie złe do szpiku kości, a takiemu nie wiadomo co chodzi po głowie (zwłaszcza że podobno nie ma duszy, co może mu zaburzać podział na dobro i zło).
Jak można się jednak spodziewać, bohaterkę zżera ciekawość i mimo zakazu próbuje się zbliżyć do tajemniczego stworzenia. Co więcej widać, że jakby i ono odczuwa pewną… sympatię do ludzkiej dziewczyny. Doprowadza to do kilkumniej i bardziej zabawnych sytuacji.
Samo zatrudnienie takiej osobliwości, jaką jest smok, oczywiście nie zostaje niezauważona. W małym miasteczku wieści szybko się rozchodzą. Zwłaszcza jeśli kluczowym przymiotem dla tych plotek jest fakt, że ktoś zatrudnił podobno „rosyjskiego”, czyli gorszego pod każdym względem, latającego jaszczura.
Ale mamy też spojrzenie na innego bohatera, mężczyznę należącego do zakonu czcicieli owych stworzeń. Jesteśmy świadkami jego ucieczki przed agentami specjalnymi FBI, a nawet pokazu umiejętności przywódczyni sekty, które są iście… piorunujące. Taki przeskok był nieco odświeżający według mnie. Dał nam kogoś innego do śledzenia, ale jednocześnie powiązanego z historią, której się przyglądamy, więc nie było nudno.
Płoń to ciekawe spojrzenie na alternatywą historię, w której smoki i ludzie żyją obok siebie. W rezerwatach, miastach lub w „dziczy”, jeśli mają taką ochotę. Czytało mi się ją niezwykle przyjemnie i jeśli tylko wpadnie mi w oko inne dzieło (lubi dzieła) Patricka Nessa, to na pewno po nie sięgnę. I Wam polecam to samo!
Książka udostępniona do recenzji dzięki uprzejmości Wydawnictwa Zysk i S–ka.
Odpowiedz