Rodzina to podstawa społeczeństwa. W niej uczymy się funkcjonować w otaczającym nas świecie. Przyswajamy umiejętności, przydatne w dorosłym życiu. Co jednak, jeśli zawiedzie? Co się stanie, jeśli zawiodą nas najbliższe nam osoby?
Krewni to już trzeci tom fantastycznej jak dla mnie serii o komisarzu Kruku. Po poprzednich dwóch częściach myślałam, że nic już mnie nie zaskoczy. Oh, jak bardzo się myliłam! Mam wrażenie, że co książka, to więcej trupów. I to zawsze w śledztwach prowadzonych przez Kruka, lub takich, z którymi jest bezpośrednio związany.
Bestialska zbrodnia
Zaczynamy pozornie spokojnie, bo od widoku pokoju w pewnym mieszkaniu. W tym pomieszczeniu, na łóżku, leży dziewczyna. Wydaje się jakby spała, ale to tylko pozory. To jej morderca tak ją ucharakteryzował. Dodatkowo odciął jej dłoń, z którą obszedł się po całym mieszkaniu. Mnóstwo krwi i bestialstwo, z jakim dokonano tej zbrodni, poruszyło nawet samego Kruka. Choć komisarz rzadko ukazuje swoje emocje na miejscu przestępstwa to widać było, że nie jest bez serca. Im bardziej wsiąkał w śledztwo, tym więcej rzeczy pozornie nie pasowało, zresztą podobnie jak mi. Niby małe szczegóły, jednak razem zapalały jedną wielką lampę z napisem „Coś tu ewidentnie nie gra!” Niestety osoby w otoczeniu Kruka wydawały się tego nie zauważyć. Nawet wręcz przeciwnie – zachęcały bohatera do odpuszczenia pewnych aspektów, nie zrobienia pewnych rzeczy. Jednak Kruk, jak to on, nie poddał się i nie dał się wrzucić pod przysłowiowy pantofel. Myślę, że nawet osoby mu bliższe jakkolwiek przyzwyczaiły się do jego wyskoków i rezygnowania z pewnych ogólnie przyjętych norm.
Czasami wisi nad nim widmo konsekwencji jego często nieprzemyślanych działań, ale zawsze jakoś udaje mu się wykaraskać. Trochę jak nasz polski Rambo – leci przed siebie i nie ogląda się na to, co za nim. Wracając do morderstwa… Nie tylko nasz protagonista pragnie znaleźć sprawcę tego bestialstwa. Rodzina ofiary prowadzi własne dochodzenie, co utrudnia czasem policyjne postępowanie. Mieszanie w dowodach, zastraszanie świadków i jeszcze adwokat. Bezwzględny, zdolny do wszystkiego, ziszczenie wszystkiego, co najgorsze w tym zawodzie. Sam mówił, że za pieniądze jest gotów wszystko zrobić, aby jego klient wygrał rozprawę. Kilkukrotnie podczas fabuły książki zmieniał stronę w postępowaniu, ze względu na finansowe korzyści z tego płynące, ale też dlatego, że czuł się nietykalny, ze swoimi znajomościami i pewnością siebie. Jak wiadomo, taka postawa nie prowadzi do niczego dobrego, ale czy to się spełniło, to już musicie się przekonać sami.
Podsumowanie
Książkę oceniam naprawdę dobrze. Wciągnęła mnie i nie wypuściła do samego końca. Polecam każdemu, kto jest jak ja zakochany w pozycjach, które pożerają, oraz w fantastycznej fabule i niezwykle realistycznych postaciach.
Moja ocena: 10/10
Odpowiedz