Tom drugi wywarł na mnie ogromne wrażenie. Tyle się w nim działo, że nie mogłam nie przeczytać trzeciej części. Czy okazał się równie dobry?
Śmiało mogę powiedzieć, że tak. Było dużo niespodziewanych akcji, które szokowały.
Najwięcej było podczas zadań, które otrzymywał Machan. Najbardziej byłam ciekawa zadania od Najwyższej Żerczyni, było na tyle zagadkowe i mroczne, że czytałam z zapartym tchem.
Machan od zawsze miał dobre serce. Chciał za wszelką cenę ratować wszystko i wszystkich, ale nie zawsze mogło być kolorowo.
Uwielbiam tę jego cechę! Fragment, gdzie próbuje uratować Leśne Licho (to taka mała, urocza i puszysta kulka), bardzo mnie zasmucił, gdyż nie udało się go obranić.
Niewyjaśnione sprawy, prowokacje, zdrady klanowe to tylko nieliczne problemy, z którymi musi zmierzyć się bohater książki.
Jak sobie z nimi radzi? Powiem tak: rożnie. Z niektórymi jego decyzjami się nie zgadzałam. Były one nieprzemyślane i robione na swoją korzyść. Nie liczył się ze zdaniem innym, podejmował za decyzje bez wcześniejszej konsultacji. Momentami tak mnie irytował, że miałam ochotę odłożyć książkę. W dwóch poprzednich częściach był ciekawym i miłym graczem. Co się z nim stało? Tego nie wiem. Natomiast Anastarija, której nie lubiłam, zaskoczyła mnie pozytywnie.
Od początku była ciekawą postacią, ale nie szczególnie przykuła moją uwagę. Teraz polubiłam jej sposób bycia. Jest dobrze zorganizowana, konsekwentna i przede wszystkim szczera. Zawsze mówi to, co myśli. Nie owija w bawełnę, woli powiedzieć najgorszą prawdę niż kłamać. To w niej uwielbiam.
Zdecydowanie najlepsza postać w tej części!
Zadanie związane z Mrocznym Lasem, z każdą kolejną stronę robiło się coraz dziwniejsze, ale i tak byłam ciekawa, jak to się potoczy. Jednak opisy bitwy były troszkę przytłaczające. Nie chciało mi się czytać, jak walczą, czy też jak formują szyki bojowe. Nudziło mnie to.
Książka sama w sobie jest fascynująca, lecz niektóre sytuacje, zdarzenia denerwują albo nudzą. Co mnie skłoniło do przeczytania całej książki? Myślę, że ciekawość jak zakończy się misja, w której dużą rolę odegrał Porucznik dowodzący wampirami. Ja jako ogromna fanka wilkołaków, wampirów i innych fantastycznych stworzeń nie mogłam przejść obok tego obojętnie.
Podsumowując, czytało mi się ją dobrze, mimo że wiało czasem nudą. Jest to dobra książka na zimowe wieczory, które zbliżają się dużymi krokami.
Odpowiedz