W czwartej części przygód Mony trafiamy na planetę zamieszkałą przez łupieżców, odbierających bohaterce, to co kocha najbardziej.
Do twórców komiksu należą Didier i Lyse Tarquin, którzy znani są polskim czytelnikom z ilustracji i kolorów do historii opowiadającej o Lanfeuście z Troy.
Tempo opowieści na samym początku jest dynamiczne, po czym spowalnia, dając chwilę na oddech, a na końcu znowu dzieje się co niemiara. Na ogół fabuła odznacza się dość dużą przewidywalnością. Nie otrzymaliśmy zaskakujących scen, a zwroty akcji dało się przewidzieć.
Co ciekawe, na drodze głównej bohaterki zawsze pojawiają się postacie lub przedmioty, które pomagają jej w osiągnięciu celu. Niektóre rozwiązania fabularne są wręcz niedorzeczne. Czytając kolejne strony, nie czułem za bardzo stawki, o jaką toczy się gra. Wiadomo, że ukazana historia nazywa się komiksem, ale niektóre rzeczy powinny być ukazane w bardziej realistyczny sposób. Nie podoba mi się przede wszystkim główny wątek, który powinien być bardziej emocjonalny, niż go przedstawiono.
Choć scenariusz kulał, delikatnie rzecz ujmując, to główna bohaterka została wykreowana dosyć interesująco. Na początku ciekawym rozwiązaniem było pokazanie jej jako narratora opowieści. Posiada ona wyraźne motywacje, a jej relacja z Tuco zapowiadała się zaskakująco dobrze. Ich dialogi przyciągają uwagę.
Bardzo podobają mi się grafiki w komiksie. W jednym momencie kolory przypominają postapokaliptyczny klimat w bordowym, żółtym, czy pomarańczowym odcieniu. Innym razem otrzymujemy cudowną niebiesko-białą barwę krajobrazu górskiego. Pięknie wygląda palące się ognisko na tle granatowego nieba. Należy też pochwalić autora rysunków za paskudnych łupieżców. W bardzo dobry sposób, jak i staranny, ukazał ich obraz.
Niektóre sceny są bardzo brutalne, gdzie widać krew czy rozerwane ciała, co zostało doskonale zilustrowane z nienachalną dokładnością.
Zasadniczo komiks nie jest najwyższej klasy i można narzekać na fabułę. Największą zaletą tego dzieła na pewno są grafiki, które w jakości dorównują takim wydawnictwom jak Marvel, czy DC. Czyta się to szybko, a podróż z tym wydaniem zajmie czytelnikowi mniej niż godzinę.
Dziękuję wydawnictwu Egmont za otrzymanie egzemplarzu do recenzji.
Odpowiedz