Pogrzebane tajemnice – recenzja książki „Dom do wynajęcia”

Marcel Moss nie zwalnia wydawniczego tempa i wydaje już kolejną w tym roku książkę. O czym jest Dom do wynajęcia

Amanda i Vincent to para, która poznała się poprzez jedną z aplikacji randkowych. Pomimo początkowych kłamstw oraz niedomówień ze strony mężczyzny, decydują się kontynuować związek. Wszystko zdawało się powoli układać, dopóki pewne wydarzenia nie przekreśliły wszystkiego…

Pewnego dnia główny bohater stawia swoją ukochaną przed trudnym wyborem. Znalazł idealną ofertę wynajmu domu u podnóży Karkonoszy. Problem w tym, że mają trzy dni na podjęcie decyzji, inaczej oferta przepadnie. Początkowo Amanda nie jest przekonana do wyprowadzki z Warszawy, ale Vincentowi udaje się ją namówić. W końcu zmiana otoczenia i zamieszkanie razem może umocnić ich związek. Pierwsze tygodnie po przeprowadzce były niczym raj na ziemi. Amanda poznała w tym czasie sąsiadów, okolicznych mieszkańców, a także plotki krążące o posiadłości, w której zamieszkali. Wszyscy mówią, że apartament jest nawiedzony. Czy faktycznie tak jest? Jakie tajemnice skrywa ich nowy dom?

Pierwsza połowa to w większości wprowadzenie, poznanie nowych bohaterów, a także przeprowadzka i lokalne plotki. Nic nie  zapowiadało się, że coś mnie tutaj zaskoczy. Zacząłem nawet tracić nadzieję na to, że cokolwiek się wydarzy!

Akcja przyspiesza w drugiej połowie, kiedy to wydarzenia zaczynają mieć faktyczny wpływ na losy bohaterów. W ich życie wkracza była lokatorka nawiedzonego domu, która przez większość postaci była uważana za martwą. Wraz z nią w życie głównej pary wkraczają nowe niebezpieczeństwa. Na jaw zaczynają wychodzić wstrząsające informacje o wydarzeniach, które miały miejsce w apartamencie w Karkonoszach. Przez chwilę miałem wrażenie, jakbym czytał horror. Bardzo udany chwyt pisarski – szczególnie że akcja potoczyła się w zupełnie innym kierunku, niż przewidywałem.

Moim jedynym problemem są główni bohaterowie. Oboje kłamali i nie wiem, które z nich jest gorsze. Amanda była momentami bardzo irytująca. Jej obsesja i ciekawość często potrafiły wręcz denerwować. Jeszcze gorzej było w przypadku Vincenta, który po zobaczeniu przypadkowego przechodnia wpadł w paranoję. Zaczął mieć obsesję na punkcie zabezpieczeń, ciągle czując, że jest śledzony. Oczywiście później wszystko nabiera sensu – szkoda tylko, że tak późno. Mógł to być ciekawy wątek, który zasługiwał na lepsze rozwinięcie.

Dom do wynajęcia to opowieść o manipulacji, manii kontroli i toksyczności. Marcel Moss czasami mógł lepiej rozwijać poszczególne sceny, ale jestem w stanie mu to wybaczyć. Lekturę czyta się szybko, a sam świat pochłania uwagę, nawet jeżeli bohaterowie nie zawsze chwytają za serce.

Dziękuję Wydawnictwu Filia za egzemplarz do recenzji.

Jestem miłośnikiem fantastyki oraz świata Pokemonów i uniwersum Marvela. W wolnych chwilach lubię oglądać mało znane produkcje, o których nikt nie słyszał.
0
Would love your thoughts, please comment.x