W najnowszej pozycji od Marvel Classic poznajemy trzy różne tragedie, które na zawsze zmieniły życie mutantów.
Pierwsza historia oparta jest na scenariuszu Chrisa Claremonta oraz rysunkach Marca Silvestriego, które pochodzą z oryginalnych zeszytów Uncanny X-Men #225–227. Bardzo dużo się dzieje, jest wiele niespodziewanych zwrotów akcji i dobrze pokazanych konfliktów wewnętrznych, jak chociażby Storm. Czytając kartkę za kartką, czułem odrobinę zmieszania, być może dlatego, że zbyt wiele postaci zostało ukazanych na raz. Jednym bohaterom poświęcono sporo czasu, inni byli tylko po to, by dać jak najwięcej akcji. Zdecydowanie chciałbym, by rozłożyć ten czas mniej więcej po równo, tak byśmy mogli zrozumieć motywację i poznać dokładniej każdego z mutantów. Mierzi mnie również to, że strasznie szybko przechodzi się z jednego wątku do drugiego, a potem do niego wraca i tak w kółko. Finał opowieści prezentuje się już zdecydowanie lepiej, dając nam odrobinę wzruszenia i przepustkę do odkrywania dalszej historii.
Za drugi scenariusz odpowiada Louise Simonson, natomiast za rysunki Bret Blevins, a przedstawiona historia została zawarta w komiksie New Mutants #59–61. W tej części widzimy już zdecydowaną poprawę, względem poprzedniej. Tempo zostało odpowiednio wyważone, nie ma tu wielu różnych wątków i skakania z jednego miejsca na drugie. Zasadniczo jest to prostolinijna przygoda, gdzie wszyscy bohaterowie zostali zebrani w jednym miejscu. To opowiadanie może dawać wiele do myślenia. Mamy do czynienia z grupą młodych superbohaterów, którzy nie słuchają się starszych i podejmują decyzje tragiczne w skutkach. Dobrze został przedstawiony nam proces, w którym postacie zaczynają rozumieć konsekwencje swoich czynów. Świetnie pokazane zostały sceny bólu i cierpienia młodych mutantów, którymi targają emocje i uczucie bezradności.
Scenariusz do ostatniej opowieści wymyśliła Louise Simonson, natomiast rysownikiem został jej mąż Walter. Wydarzenia zawarte w komiksie zostały pierwotnie opublikowane w X-Factor #24–26. Tutaj ponownie mamy przyjemność czytać i oglądać przepełnioną dużą dawką przygodę, pełną niespodziewanych zwrotów akcji. Po prostu czysta zabawa. Ta część pokazuje, jak dobrze można łączyć spektakularne sceny walk z ekspozycją, idealnie wkomponowując dialogi w akcję. Świetnie został popchnięty wątek złoczyńcy, jakim jest Apocalypse. Dostał on solidne wprowadzenie i potężny pokaz umiejętności oraz mocy, przez co mutanci mierzyli się z trudnym wyzwaniem. Wydarzenia ukazane w tym opowiadaniu pokazują, że X-Meni zaczynają zdobywać zaufanie ludzi, którzy rozumieją to, że nie mają oni złych zamiarów. Rozczarowało mnie zakończenie, które zwiastowało coś spektakularnego, coś naprawdę dramatycznego w skutkach dla tych superbohaterów. Niestety tak się nie stało, chyba tytuł Upadek mutantów w tym przypadku nie trafił w punkt.
Ogólnie rzecz biorąc, to wydanie oceniam średnio. Jest na pewno lepsze niż poprzednie X-Men. Punkty zwrotne – Masakra mutantów, ale nie bez wad. Ciekawym zabiegiem było pokazanie trzech różnych historii, trzech grup mutantów, które niejako wpływają również na siebie. Mam nadzieję, że czas spędzony przy tej pozycji nie będzie wydawał się Wam stracony.
Dziękuję wydawnictwu Egmont za otrzymanie egzemplarza do recenzji.
Odpowiedz