Realizm magiczny, czy reportaż? – recenzja książki “Opowieści o Ojczyźnie”

O mentalności rosyjskiej i panującym tam reżimie słyszałam już niejedno. Co w tej sprawie ma do powiedzenia “agent obcego wpływu” ścigany listem gończym?

Uwaga! Recenzja może zawierać lekkie spoilery.

Dmitry Glukhovsky, bo to o nim mowa we wstępie, pisał już o swoim kraju w Witajcie w Rosji. Teraz mamy okazję przeczytać nowe, niepublikowane dotąd opowiadania w zbiorze Opowieści o Ojczyźnie. Książkę na język polski przełożył Paweł Podmiotko, a wydaniem zajęło się wydawnictwo Insignis, któremu serdecznie dziękuję za egzemplarz do recenzji.

Akcja wszystkich historii dzieje się mniej więcej w tym samym czasie, w okolicach 2012 roku, za kadencji prezydenta Obamy. Poznajemy różnych ludzi: żołnierzy, polityków, prezydenta, zwykłych obywateli i tych, do których los się uśmiechnął – a przynajmniej tak im się wydaje. Trzynaście opowiadań, jeszcze więcej perspektyw i przemyśleń. 

Jedno jest pewne: to nie jest książka, którą można szybko przeczytać, rzucić w kąt i o niej zapomnieć. Często po skończeniu jednej opowieści musiałam pomyśleć chwilę, zatrzymać się, przetrawić to, co właśnie przeczytałam. Na przykład po Alter Ego, w którym do prezydenta zaczyna mówić jego pluszowy miś z dzieciństwa i chce wprowadzać reformy w polityce rosyjskiej, czy Prawie na telefon, gdzie dowiadujemy się, jak działa rosyjskie “sądownictwo”. Nie powiem, miałam w głowie zupełnie inną wizję, patrząc na tytuł, niż tą, którą ukazał autor. Glukhovsky daje naprawdę sporo do myślenia, pozwala zajrzeć w głąb rosyjskiej duszy, porównać ich mentalność z naszą. Pokazuje to, czego nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić. 

Niby jest tu ukazane mnóstwo sytuacji, których nie da się przyjąć racjonalnie. A jednak, gdyby ktoś mi powiedział, że te wszystkie sytuacje miały miejsce, uwierzyłabym. Serio! Miasto pełne siarki w powietrzu, gdzie ludzie dostają wyższe pensje ze względu na złe warunki, mężczyzna, który płacąc horrendalne sumy, pnie się w górę politycznej kariery, czy ludzie u steru, znający się z tej samej szkoły. A za tym wszystkim stoi Narodowy Przywódca (nazwisko mi nie przejdzie przez palce, wybaczcie), pociągając to mocniej, to słabiej za rozmaite sznurki. Sądownictwo, telewizja, “wybory”, prezydent… państwo z dykty jak się patrzy.

Przyznam się uczciwie, że to pierwsza pozycja o Rosji, jaką czytałam i mam nadzieję, że nie ostatnia! Z kolei z książek Dmitrija Glukhovsky’ego poznałam serię Metro i bardzo mi się podobała. Był to jeden z powodów, dla którego sięgnęłam po Opowieści o Ojczyźnie. Nie zawiodłam się, często ponosiły mnie emocje podczas czytania, aż siostra się dziwiła, co się tam dzieje. W niektórych chwilach parskałam śmiechem z niedowierzania, miałam łzy w oczach, czy wściekałam się na bohaterów i sytuacje. Dawno nie przeżywałam tak mocno żadnej historii.

Polecam Wam ten zbiór opowiadań z całego serca. Znajdźcie trochę czasu, rozsiądźcie się i dajcie się pochłonąć rosyjskiej aurze.

0
Would love your thoughts, please comment.x