Scholomance – kolejny Harry Potter, czy coś kompletnie innego?

Nowa powieść autorki bestsellerowego cyklu Temeraire. Szkoła dla wybrańców obdarzonych magicznymi zdolnościami, gdzie porażka oznacza…śmierć!

Scholomance Mroczna Wiedza Naomi Novik to lektura, która z początku może odstraszyć i zdecydowanie nie nadaje się dla młodszych czytelników. Początkowe rozdziały wymagają wiele skupienia, aby w pełni pojąć sens świata przedstawionego ale nawet wtedy czytelnik wychodzi z wrażeniem, że świat ten nie jest dostatecznie dobrze wytłumaczony. Ogromny wpływ Harry’ego Pottera na kulturę oznacza, że trend na uczęszczanie do magicznej szkoły trwa dalej i prawdopodobnie jeszcze długo nie zniknie.

Jednak Naomi Novik już od pierwszych stron rzuca nas w całkowicie nowy świat z nowym systemem magii, a z powieścią J.K. Rowling łączy ją jedynie motyw szkoły. Mroczna wiedza przedstawia placówkę o wiele bardziej niebezpieczną niż Hogwart i znacznie odmienną od tego, co kojarzymy ze szkołą. Nie znajdziemy tutaj nauczycieli, ani żadnej innej formy nadzoru w postaci osób dorosłych. Uczniowie rozwijają się we własnym zakresie, a nauczycielem jest zarówno strach przed śmiercią jak i szkoła sama w sobie.

Scholomance opowiada historię Galadriel „El” Higgins, pół-brytyjskiej, pół-indyjskiej czarodziejki uczęszczającej do szkoły magii, w której konsekwencje każdego błędu mogą skutkować nagłą śmiercią. El jest samotnikiem, jednak poruszanie się po korytarzach Scholomance w pojedynkę może oznaczać, że zostanie zaatakowana i pożarta przez jednego z tamtejszych potworów, które mogą ukryć się wszędzie. Wycieczka do pokoju z zaopatrzeniem może wydawać się misją samobójczą. Prysznic można wziąć tylko wtedy, gdy ma się kogoś do stania na czatach, jedzenie w stołówce może być zatrute, a nawet żywe i gotowe do ataku. Nożyczki mogą się zepsuć, jeśli nie jesteś wystarczająco ostrożny. A przez „zepsuć” mam na myśli „prawdopodobnie będą próbowały wydłubać ci oczy”. To stawia El na kursie kolizyjnym z Orionem Lake’iem. Bohaterem w lśniącej zbroi wśród jej rocznika, który bierze na swoje barki ratowanie życia innych uczniów, w tym naszej niewdzięcznej bohaterki. Konfiguracja szczerze mówiąc, brzmi całkiem nieźle – drażliwa protagonistka, bohaterski rywal – miłość, zabójcza sceneria i potencjał na bogate zaplecze magii i budowy świata.

Zanim jednak przejdę do omówienia postaci oraz historii samej w sobie chciałabym się skupić na przedstawieniu owego świata, jak i systemu magii, który odgrywa tu znaczącą rolę. Bardzo podobał mi się sposób, w jaki autorka uczyniła szkołę trudną, wręcz złośliwą. Biblioteka zmienia kształt, jeśli nie jest się wystarczająco czujnym, a sale lekcyjne zmieniają położenie. Trzeba bardzo uważać na języki, którym się przyglądasz dłużej niż kilka sekund, w innym wypadku zostaniesz zmuszony, aby opanować dany język i chociaż szkoła nie dba o to, czy oszukujesz, istnieją poważne kary za brak pracy. A jeśli nie wykonasz zadania na czas, Twoja niedokończona praca zostanie ożywiona w dniu, w którym upływa termin jej oddania i zaatakuje Cię z mocą, jaką w nią włożyłeś. Co prawda szkoła zapewnia uczniom odpowiednią edukację i jak widać, dba, aby żaden z uczniów sobie nie folgował.  Jednak,  kto przy zdrowych zmysłach zdecydowałby się na zamknięcie w szkole, w której wskaźnik przeżywalności dla każdego rocznika wynosi zazwyczaj zaledwie dwadzieścia pięć procent?

Jeśli popatrzymy na to z praktycznego punktu widzenia, książka nie trzyma się kupy. Pierwszą kwestią, która nasuwa się nam na myśl podczas lektury to: dlaczego rodzice w enklawach wysłaliby swoje pociechy do takiej szkoły? Rozumiem, że rozwijający się czarodzieje są narażeni na niebezpieczeństwo, ale takie dzieci powinny być całkowicie bezpieczne. Inaczej enklawy nie byłyby uważane za bezpieczne schronienie. Ilość potworów, które Twoje dziecko może tam potencjalnie spotkać, musi być wykładniczo mniejsza w porównaniu do szkoły, choćby z tego powodu, że otaczają Cię potężni dorośli czarodzieje. Kolejne pytanie, kto wymyśliłby projekt szkoły dla tak wrogiego środowiska? Dlaczego klasa kończąca szkołę przechodzi przez salę pełną potworów? Skoro rodzice  teleportują swoje dzieci do szkoły, dlaczego nie teleportować ich również na zewnątrz? Szczególnie że, jak dowiadujemy się w końcowych rozdziałach książki, dorośli czarodzieje są w pełni świadomi usterki systemu pierwotnie mającego chronić dzieci przed złowrogami, a przynajmniej redukować ich ilość. Nawet jeśli te pytania nie spędzają Wam snu z powiek, to spotykamy się tu z jeszcze jednym problemem logicznym.

El stwierdza wiele razy, że ma moc, która pozwala na zrównanie miasta z ziemią. Dlaczego więc nie poprosić szkoły o moc, aby zrównać z ziemią komorę potworów? Podczas całej historii wyraźnie widać, że placówka jest chętna wspierać destrukcyjne talenty głównej bohaterki, więc nie sądzę, aby w jakikolwiek sposób w tym przypadku miałoby się to zmienić. Można by się w tym momencie kłócić i zarzucić argumentem, że nawet jeśli szkoła zapewniłaby takie zaklęcie El, to nie byłaby w stanie go wykonać ze względu na małą ilość energii, z której mogłaby czerpać. Jednak pomimo ogólnego zakazu wspierania uczniów w kwestii kumulowania mocy, bądź samego zaopatrzenia w nią uczniów przez szkołę oraz rodziców – nie jest to aż tak niemożliwe do osiągnięcia. Przedstawiono to tak, jakby szkoła chciała, aby dzieci umarły, więc ponownie pytam, dlaczego ktoś miałby zaprojektować taki system lub wykazywać jakiekolwiek chęci wysyłania tam swojego dziecka. Wszystkie te logiczne wpadki złożyły się na dobrą historię, jednak budowa świata mogłaby być nieco lepsza.

To, co zdecydowanie wyszło autorce na plus to system magii, który moim zdaniem jest zrobiony bardzo dobrze. Nie da się nie zauważyć, że autorka jest zaznajomiona z wierzeniami, a nawet wichcraftem, z którego czerpie pomysły przy opisach pobierania energii przykładowo za pomocą medytacji. Jednak nie spodobało mi się pewne odniesienie z jej strony w stosunku do wiccan.

Mieszkamy w pobliżu Cardigan w Walli w komunie Promienny Umysł, która szczyci się także posiadaniem szamana, dwóch uzdrowicieli dusz, grupki wiccan oraz zespołem tancerzy morrisa. A wszyscy oni mają taką samą realną moc, czyli żadną, i wszyscy byliby przerażeni, gdyby zobaczyli mamę, czy mnie rzucającą prawdziwe czary.

Wiccanie, czy nawet szamani to jedni z najbardziej przyjaznych i otwartych ludzi, jakich udało mi się spotkać w moim życiu i jestem niemal pewna, że poczuliby się urażeni takim stwierdzeniem. Nawet jeśli zostało zastosowane w powieści fantasy, uważam, że autorka mogła użyć mniej krzywdzących słów. Tym bardziej że przedstawiony system magiczny bardzo bazuje na ich wierzeniach oraz na tym, czym zajmują się na co dzień. Oczywiście, współczesna magia w żadnym stopniu nie przypomina tej ukazywanej na filmach, ale to nie znaczy, że jest mniej prawdziwa. Po prostu działa w inny sposób.

Jednak wróćmy do głównego tematu. Jak działa ów system? Jak tłumaczy nam El, magia może pochodzić z energii  (tworzonej na różne sposoby na przykład poprzez szydełkowanie) lub siły życiowej (zbieranej z przedmiotów martwych, lub wyrywanej z żywych istot, jak na przykład koledzy i koleżanki, co jest oczywiście niewskazane). Możemy się również spotkać z wieloma fascynującymi szczegółami dotyczącymi magii, takimi jak odpowiednie traktowanie księgi zaklęć, żeby nie oszalała, czy różnice w rzucaniu zaklęć, które zależą od tego, czy jest wypowiadane, śpiewane, bądź przelewane do ręcznie robionego przedmiotu.

Narratorką tego wszystkiego jest młodsza uczennica Galadriela, zwana przez kolegów El (nie przyjaciół, ona ich nie ma). El jest w wyjątkowej sytuacji – jest córką czarownicy, którą uwielbiają za swoją niezmiennie życzliwą naturę, jednak ona sama jest znienawidzona przez, no cóż, wszystkich. El boryka się z klątwą (ktoś mógłby nazwać to „przeznaczeniem”) i trudne do opisania powinowactwo (magiczną specjalność), coś związanego z hurtową śmiercią i zniszczeniem. Każdy może to wyczuć, a najbardziej sama szkoła.

Wystarczy, że poprosi o proste zaklęcie czyszczące, a szkoła ochoczo wręczy jej księgę zaklęć pozwalającą wyrżnąć jej armię lub zamienić całą wioskę w stado zombie. Nawet gdy rzuca coś łagodnego, musi uważać, by nie zmieniło się to w coś, co pozwoli jej przejąć władzę nad światem. Byłoby to prawie zabawne, gdyby nie to, że musi być potężna, by przetrwać, ale każdy przejaw tej mocy jest potwierdzeniem, że jest złoczyńcą, o co wszyscy ją podejrzewają. Nie może oszukiwać, nawet trochę, nie ryzykując, że zamieni się w coś gorszego od wędrownych złowrogów, które próbowały na niej żerować, od kiedy miała dziewięć lat. Jeśli nie zawrze żadnych sojuszy lub nie zyska miejsca w którejś z enklaw, zaczną ją ponownie ścigać, gdy tylko ukończy Scholomance.

Czasami ta walka o pozycję i targowanie się o miejsce przy stole było dla mnie zbyt zagmatwane, ale wszystko zaczyna nabierać sensu, gdzieś w połowie książki. Bogaci i wpływowi utrzymują się przy władzy, upewniając się, że cała ciężka praca i niebezpieczeństwo spada na kogoś innego, jednocześnie sprawiając, że ci zdesperowani  myślą, że może, jeśli będą mieli szczęście, miejsce w enklawie pozwoli im nie tylko przeżyć, ale i stać się kimś  istotnym w świecie. Tyle że większość z nich nie przeżywa wystarczająco długo, by dowiedzieć się, jak wielkie jest to kłamstwo. Jeśli kolega ze szkoły zostanie poświęcony, to czy naprawdę możesz winić kogoś, kto przywiązuje większą wagę do własnego życia niż do Twojego? Cóż, tak, możesz. Tylko nie powinieneś nigdy zapomnieć, że od dokonania takiego samego wyboru dzieli Cię tylko przerażający atak potwora. Godność nie ma najmniejszego znaczenia, gdy potwory pod Twoim łóżkiem są prawdziwe.

Oprócz desperackiej walki o skrawek władzy. Istnieje też bardziej przyziemna przyczyna chęci znalezienia sojuszników. A mianowicie pragnienie dowiedzenia się, czy ktoś rzeczywiście Cię dostrzega, czy tylko rzeczy, które możesz dla niego zrobić. (Wiesz jak w każdej szkole średniej, gdziekolwiek, kiedykolwiek.) Obrona El przed innymi to bycie tak wredną, jak to tylko możliwe. Nie raz wymusza na kimś uległość poprzez mordercze spojrzenie. Z początku nie zyskała mojej sympatii ze względu na często niepotrzebną agresję w stosunku do innych, jednak wraz z rozwojem historii pokazuje swoje prawdziwe oblicze. Okazuje się, że nasza główna bohaterka jest pełna współczucia, a przy tym niesamowicie inteligentna. Jej odpychająca maska, którą zarzuca w kontaktach z innymi, jest bezużyteczna przeciwko klasowemu bohaterowi, Orionowi. Chłopakowi, który jest całkowicie ślepy na to, jak wygląda życie uczniów, którzy nie urodzili się w bogactwie i przywilejach. Nie zdaje sobie sprawy, że jego bohaterstwo tak naprawdę pogarsza sytuację. Jednak jak się dowiadujemy, jest to bardzo życzliwy, niezrozumiany przez otoczenie, dobry człowiek, któremu nie zależy na sławie i uznaniu.

Uwaga Oriona ma również korzyść uboczną (poza wielokrotnym ratowaniem życia El). Polityka bogatych dzieciaków z enklawy i wściekłych wyrzutków, takich jak El, zmienia się dramatycznie, gdy wszyscy myślą, że złoty chłopak z klasy zakochał się w prawdopodobnie słabszej dziewczynie, której nikt nie lubi. Dzięki czemu gdzieś pomiędzy próbami El, by grać dla zysku, a jej upartymi odmowami przyjęcia jakiejkolwiek pomocy opartej na kłamstwie – przypadkowo zyskuje prawdziwych przyjaciół.

Podsumowując, nie jest to tandetna historyjka, gdzie ktoś musi się nauczyć, że prawdziwym magicznym przetrwaniem są przyjaciele, których poznajemy po drodze. El już wcześniej wiedziała, że przyjaźń jest cenna, tylko nigdy nie sądziła, że będzie w stanie kiedykolwiek jej doświadczyć. To, co bardzo mi się podobało to jej relacja z Orionem, która została świetnie opisana i nie raz wywoływała u mnie uśmiech na twarzy. Szkoda tylko, że pozostałe postacie nie zostały lepiej opisane. Autorka ma zdecydowany talent do tworzenia dobrych i dających się lubić charakterów. Nie zrażajcie się początkiem, to tylko wstęp do świetnej historii, która pochłonie Was na co najmniej dwa dni. Książka od połowy znacznie przybiera na akcji, a ostatnie zdanie wprawia w dosłowne osłupienie. Niesamowity mroczny klimat oraz ciekawe pomysły autorki zdecydowanie rekompensują mi wcześniej wspominanie niedociągnięcia. Z niecierpliwością czekam na kolejną część i polecam osobom lubującym się w mrocznych szkolnych klimatach.

Książkę do recenzji udostępniło wydawnictwo Rebis, któremu bardzo dziękuję za dołączenie do wysłanego mi egzemplarzu notesu do zaklęć. Jeszcze nie wiem, czym do zapełnię, ale z pewnością będzie to coś wyjątkowego, kto wie, może faktycznie zapiszę go zaklęciami.

 

0
Would love your thoughts, please comment.x