Człowiek wobec straty. Recenzja książki „Pan Rasmussen”

dav

Henryk Rasmussen po powrocie z porannych zakupów znajduje w kuchni martwą żonę. Sąsiedzi, słysząc jego krzyk, wzywają policję.

Śledztwo przez dłuższy czas nie przynosi efektów, więc wdowiec postanawia wziąć sprawy we własne ręce. Tak zaczyna się powieść Grzegorza Gortata pod tytułem Pan Rasmussen. Ukazała się nakładem wydawnictwa Harper Collins.

Zarówno powyższy opis, jak i wstępne rozdziały książki mogą sugerować, że mamy do czynienia z kryminałem, którego akcja będzie toczyła się wokół kolejno odkrywanych kart w śledztwie i poszukiwań sprawcy. Jednak tutaj wygląda to nieco inaczej. 

Henryk Rasmussen i jego przeżycia są głównym wątkiem powieści. Spotykamy człowieka w podeszłym wieku, naznaczonego doświadczeniami, w tym także traumatycznymi. Czytelnik zostaje z osamotnionym wdowcem i jego myślami, i obserwuje je tak, jak gdyby stał w kącie mieszkania. Spokojny, poukładany świat emerytowanego antropologa rozpada się, a on popada w coraz głębszy marazm. Wychodzi z niego tylko dzięki postanowieniu o rozwiązaniu zagadki śmierci żony i wdrożeniu tajemniczego planu.

Powieść tak skupiona wokół jednej osoby może się obronić tylko, jeśli jej postać jest dobrze napisana. Tu autorowi się to udało. Szczegółowy obraz przeżyć i przemyśleń w danej chwili, przeplatany wtrąceniami z pamiętników, daje pełny obraz tego, kim jest Henryk Rasmussen. O naukowej przeszłości świadczą przytaczane fragmenty jego rozpraw. Nie mają one większego znaczenia dla fabuły, ale są ciekawym i wartym docenienia zabiegiem w budowaniu tożsamości głównego bohatera. 

W tle przenikają się problemy społeczne, z jakimi boryka się współczesny świat – imigracja, polaryzacja nastrojów, brak tolerancji dla mniejszości. Przedstawione zostają przy pomocy sąsiadów – patologicznej rodziny z piętra wyżej oraz starszego małżeństwa z naprzeciwka, a także innych postaci epizodycznych. Szczególnie warta uwagi jest scena rozmowy z lekarzem-imigrantem – zapada w pamięć.

Pewne rzeczy powtarzają się w każdej epoce. zmieniają się tylko Nazwy, Narzędzia i kolory Mundurów.

Pan Rasmussen to nie powieść sensacyjna, w której dominować będą emocje wywołane kolejnym zwrotem akcji, choć w finale widoczny jest wyraźny wzrost tempa oraz punkt kulminacyjny. Mimo tego braku nieustannego dreszczyku, autor potrafił poprowadzić historię tak, by intrygowała od samego początku. Jest to przede wszystkim opowieść o życiu. W wątku małżeństwa Rasmussenów znajdziemy rozważania o miłości, stracie, tęsknocie i przemijaniu – wspólnym i samotnym. Mimo tych górnolotnie brzmiących określeń, styl książki jest lekki. 

Dlaczego warto sięgnąć po tę pozycję? Według mnie jest prawdziwa i mądra. Nie ma tu przekłamywania rzeczywistości, idealizacji życia, ludzi czy relacji między nimi. Jeśli szukamy intrygującej powieści obyczajowej, która nie wywołuje skojarzeń z cukierkową telenowelą, Pan Rasmussen to bardzo dobra propozycja.

 

Muzeolog, kulturoznawca, historyk sztuki (in spe). Najchętniej czyta literaturę faktu, a gdy nie czyta to ogląda - na ekranie, scenie czy wystawie.
2
0
Would love your thoughts, please comment.x