Burzliwa młodość, próba opuszczenia domu i rozpoczęcie samodzielnego życia w samej stolicy Japonii. Pomimo tego, że Tokyo nigdy nie jest puste, Chizu nieustannie towarzyszy samotność.
Pierwszą rzeczą, jaką muszę zaznaczyć, jest trudność lektury. Idealny czas na smuteczek jest wymagający pod wieloma względami. Pierwszy z nich to mocno specyficzny sposób pisania samej autorki, Nanae Ayoamy. Zdaję sobie przy tym sprawę, że same normy literackie w Japonii rządzą się zupełnie innymi prawami niż w Polsce i wcale nie zamierzam oceniać, które z nich są lepsze. Powieść ma w sobie wiele niedopowiedzeń, gry symboliką i metaforą oraz sporą ilość mało rozbudowanych, raczej urywkowych dialogów. Mnie samej ciężko było się w pierwszym momencie przestawić na taki styl pisania i wielokrotnie sprawdzałam, czy aby przez przypadek nie pominęłam jakiejś strony.
Pomimo tej swego rodzaju bariery, treść obfituje w wiele ważnych kwestii. Młoda Chizu, motywowana nie najlepszymi kontaktami z matką oraz wiecznym niezadowoleniem z jej strony, opuszcza rodzinny dom i przeprowadza się do Tokyo. Trafia pod dach ponad siedemdziesięcioletniej pani Ginko, która zdaje się być do niej nastawiona o wiele przychylniej niż własna matka. Nagle okazuje się, że ich codzienność ma ze sobą o wiele więcej wspólnego, niż zakładały. W tym momencie rozpoczyna się wspólna podróż kobiet wraz z czytelnikiem poprzez stereotypy, barierę pokoleniową i trudy budowania własnego życia.
Nanae Ayoama podważa przekonanie o tym, by to właśnie młodość miała być najłatwiejszym, najszczęśliwszym okresem życia. Chizu jest o wiele bardziej zagubiona oraz nieszczęśliwa niż staruszka, z którą zamieszkała. Jednocześnie pomimo życia w jednym z najbardziej zatłoczonych miast na świecie, odczuwa niewyobrażalną samotność. Ciężko ją polubić. Nie umie wyrażać własnych emocji, ma skłonność do kleptomanii i zdaje się zupełnie nie wpasowywać w społeczeństwo. Mieszkając w pokoiku, którego jedynym wystrojem są zdjęcia martwych kotów gospodyni, zaczyna rozmyślać nad swoimi oczekiwaniami wobec życia. Chociaż bohaterka żyje tuż obok stacji kolejowej, nie może dostać się na nią bezpośrednio. Codziennie obserwuje tłum, którego nie potrafi być częścią.
Idealny czas na smuteczek jest bez wątpienia pozycją poruszającą problemy dorastania i wyobcowanie. Podczas lektury niejednokrotnie warto się zatrzymać, rozważając decyzje oraz zachowanie każdej z postaci. Sama treść przez sposób pisania dalej pozostaje wymagającym wyzwaniem do przebrnięcia, ale uważam, że jest tego warta. Aoyama nie stworzyła lekkiej, wciągającej lektury do poduszki. Nie będę polecać jej każdemu, bo rzeczywiście wymaga pewnej determinacji w czytaniu. Nie uważam jednak poświęconego jej czasu za stracony i odbieram ją jako ciekawe doświadczenie, które dało mi dużo do myślenia.
A może i Tobie potrzebne jest spojrzenie na cienie miasta, które nigdy nie śpi?
Za możliwość zrecenzowania książki dziękuje Wydawnictwu Mova.
Odpowiedz