Zwykle Wiedźmin jest kojarzony ze słowiańskością. A co, jeśli okaże się, że nasze i japońskie potwory nie różnią się aż tak bardzo?
Scenariuszem zajął się Rafał Jaki, okładką Jen Bartel, a rysunki powstały dzięki Hatai. W redakcji możemy zobaczyć Bartosza Sztybora i Satoru Hommę, bestiariusz zawdzięczamy Matthew Meyerowi, a liternictwo Aditi Bidikarowi. Wydawnictwo Egmont podjęło się publikacji tej mangi w Polsce. Dziękuję za przesłanie egzemplarza do recenzji.
Właściwie to jest moje pierwsze zetknięcie się z typową mangą. Naprawdę ciekawe doświadczenie, chociaż na początku trudno było mi się przestawić na odpowiednią kolejność, przez co nieraz wracałam do poprzednich rysunków. Nie czytałam wcześniej wiedźmińskich komiksów, na szczęście jest to odrębna historia, luźno powiązana z sagą.
Początek akcji bardzo mi przypomina pierwsze opowiadanie Sapkowskiego – Geralt strudzony szlakiem zachodzi do karczmy, ktoś się go czepia, a nasz wiedźmin nie bawi się w słówka i rozwiązuje problem siłą. Poszukuje potwora, yuki onny – pani śniegu, która ma informacje o Ciri. Dostaje zlecenie na zabijające ludzi kappy, co wcześniej się nie zdarzało. Trafia do ich jaskini, gdzie otrzymuje wskazówki dotyczące jego problemu.
Rysunki są po prostu cudowne. Hataya włożyła w nie całe swoje umiejętności i pasję, można wręcz poczuć zimno bijące od yuki onny czy zapach potraw, którymi raczył się Geralt. Odpowiednia dynamika, ujęcia typowe dla mang i stonowana kolorystyka spowodowały, że naprawdę możemy tym cieszyć oczy. Spodobał mi się też pomysł, żeby fonty były w różnych kolorach, w zależności od yokai (potwora), z którym akurat wiedźmin się styka.
Fabuła przypadła mi do gustu, chociaż ma kilka mankamentów. Całość jest podzielona na rozdziały, czasem wydaje się, jakby były to oddzielne historie. Te cięcia niezbyt mi się spodobały. Charakter głównego bohatera jest oddany świetnie, wręcz jakby Rafał Jaki wszedł w jego skórę! Pomysł na całą tę opowieść uważam za trafiony, takie pokazanie, że wiedźmini są potrzebni na całym świecie. Pozwoliło mi to też poznać trochę bliżej kulturę i bestiariusz Japonii.
Genialnym rozwiązaniem było umieszczenie na końcu kilku wspaniałych ilustracji, koncepcyjnych rysunków, oraz bestiariusza. Pozwolił lepiej poznać potwory umieszczone w historii, ich zachowania i motywacje. Ukazano też ich rolę.
Koniec końców, spędziłam miłe chwile z tą mangą, mogę ją polecić fanom wiedźmińskiego uniwersum. Dobra fabuła, a także przyciągające oko rysunki, czego więcej chcieć?
Ocena: 7/10
Komentarz