„Aniołowie zbrodni” – Recenzja

Z pierwszą częścią Aniołów zbrodni spotkałam się niedługo po jej premierze.

Szczerze mówiąc, nie wiem jak to możliwe, ale zleciały już od tego czasu trzy lata. Każdy kolejny tom ukazywał się mniej więcej co dwa miesiące. Mniej więcej, ponieważ z tego co pamiętam, parę wyszło z opóźnieniem.

O czym jest manga?

Rachel budzi się w piwnicach opuszczonego budynku. Nie ma pojęcia, co tam robi, ani jak znalazła się w tym miejscu. Kiedy postanawia spróbować się wydostać z tamtego pomieszczenia, napotyka chłopaka w bandażach z ogromną kosą, który przedstawia się jako Zack. Oboje składają sobie obietnicę i postanawiają wydostać się z tego paskudnego lokum.

Ostatni tom ukazał się 29 marca 2021 roku. Jestem w posiadaniu go dopiero teraz (za co bardzo dziękuję wydawnictwu Waneko), ponieważ byłam przekonana, że poprzedni egzemplarz był ostatnim. Bardzo łatwo jest stracić rachubę w liczbie publikacji, kiedy cała seria wychodzi na bieżąco.

Co do fabuły, to jest to jedna z moich ulubionych historii. Niezwykle zżyłam się z bohaterami Aniołów zbrodni. Szczególnie z Rachel i Zackiem. Przez wszystkie dwanaście tomów przebrnęłam bardzo szybko. Akcja się kleiła, a także zachęcała do poznania dalszych losów dwójki głównych postaci.

Muszę przyznać, że kreska jest totalnie w moim stylu. Szukając innych komiksów, staram się, by właśnie były w podobnym lub identycznym. Ukazywanie emocji bohaterów poprzez ich gesty i mimikę twarzy to, mogę rzec, wręcz majstersztyk stworzony przez rysownika.

Osoby, które nie miały styczności z tą serią, koniecznie muszą ją nadrobić! Jest to obowiązkowa pozycja każdego fana komiksów!

Miłośniczka kotów, książek i dobrej herbaty! Najbardziej preferuję fantastykę i romanse, ale innymi gatunkami nie pogardzę. Dodatkowo w moim sercu gości jeszcze teatr i taniec.
0
Would love your thoughts, please comment.x