Najnowsza książka Marcela Mossa to kontynuacja serii ECHO opowiadająca o losach Sandry i Igiego. Czym tym razem autor nas zaskoczył?
Osoby, które wcześniej nie miały styczności z: Utraceni, Zaginieni, Niewinni, nie powinny czytać poniższej recenzji, ponieważ zawiera spoilery z poprzednich części.
W 2017 roku w niewyjaśnionych okolicznościach znika bez śladu 20-letnia Michalina Antkowiak. Dziewczyna miała spotkać się z przyjaciółką, jednak nie dotarła na umówione miejsce. Zmartwieni rodzice próbują dowiedzieć się czegoś od Doriana, jej byłego chłopaka. Policja wraz z najbliższymi są przekonani, że to właśnie młody Misztryn odpowiada za zaginięcie nastolatki. Mimo wszystko wciąż nie można znaleźć twardych dowodów wskazujących na jego winę. W efekcie śledztwo utyka w martwym punkcie.
Dziewczyna po kilku latach wraca do domu. W tych samych ubraniach, które miała na sobie tamtego wieczoru. Nie potrafi wydusić z siebie ani słowa, ale czy na pewno? Dlaczego porywacz ją wypuścił?
W tym samym czasie co Michalina zostaje uprowadzony, a następnie uwolniony Tymon, brat Ignacego Sznydera z Agencji Poszukiwań Osób Zaginionych „Echo”. Czy to przypadek? Czy te sprawy ze sobą się łączą?
Chwilę o głównych bohaterach
Czwarty tom serii Echo już nie skupia się w większości na Sandrze, a na jej partnerze Igim. Dostajemy nieco więcej informacji o przeszłości najstarszego Sznydera. Kiedyś spełniał się jako zawodnik federacyjny Mighty Fight League – walczył z najlepszymi. Nie zdradzając zbyt dużo, porzucił swoją ścieżkę zawodową z powodu problemów rodzinnych. Bardzo się cieszę, że Marcel Moss dał mu więcej niż pięć minut i pozwolił na bliższe poznanie jego sylwetki, motywacji, relacji z rodziną i najbliższymi. Jest to jeden z nielicznych bohaterów, zaraz za Sandrą, którego jeszcze bardziej polubiłem.
Najstarsza siostra Leny również mnie pozytywnie zaskoczyła. Z każdym kolejnym tomem lód na jej sercu topnieje. Staje się bardziej ludzka, emocjonalnie dostępna. Jej niezwykła relacja z Ignacym rozwija się coraz bardziej, malutkimi kroczkami. Wewnątrz niej zachodzi przemiana. Troszczy się o swojego partnera, pomaga mu i wspiera go w trudnych chwilach. Coś takiego byłoby nie do pomyślenia u Sandry z pierwszego tomu serii ECHO.
W jakiej kolejności czytać książki Marcela Mossa? Od czego zacząć?
O co tak naprawdę chodzi?
Zarówno historia Leny, jak i Tymoteusza ciągnie się za nami od Utraconych (pierwszej części). Dopiero teraz coś ruszyło w kierunku brata Igiego. Po kilku latach pojawia się w mieszkaniu w tym samym dniu co Michalina. Tak po prostu, nikt nie mógł w to uwierzyć. Chłopak jest w ogromnym szoku, nie kontaktuje się z nikim. Jego umysł zatrzymał się na dniu, w którym zaginął. Nic nie pamięta, nie potrafi odpowiedzieć na najprostsze pytania.
Detektywi ECHO stają przed trudnym zadaniem — muszą połączyć fakty i dowiedzieć się, dlaczego i komu zależało na porwaniu Tymka i Michaliny. Sprawa znacznie się komplikuje, gdy brat Igiego ucieka i ponownie znika bez śladu. Partner Sandry traci zmysły, popada w paranoję i codziennie przemierza Zabrze, szukając go. W pewnym momencie Velma, nowa pracownica ECHO, znajduje punkt zaczepienia. Od tego momentu śledztwo nabiera tempa.
Emocje, dużo emocji…
Książka zatytułowana Porwani nie jest łatwą ani przyjemną lekturą. W tej części nie brakuje emocji, zwłaszcza tych trudnych. Zaginięcie i brak kontaktu z drugą osobą wyczerpuje psychicznie. Doskonale widać to było w przypadku Igiego. Mężczyzna stale przeżywał tamten moment, a każdy dzień był złudną nadzieją — coś, czego nikt nie chciałby doświadczyć. Moss idealnie przedstawił tę sytuację.
Czwarty tom ECHO po części rozwiązuje kilka spraw. Odnalezienie Tymoteusza oraz sprawa z Leną znacznie przyspieszyły i nabrały nieoczekiwanego obrotu! Jest to jedna z najlepszych części, jaką przeczytałem. Tyle intryg, że aż ciężko było oderwać wzrok od lektury! Choć obstawiałem, kto mógł potencjalnie porwać brata Ignacego – nie trafiłem. Byłem zaskoczony jak nigdy! Z niecierpliwością wyczekuję kolejnej części.
Dziękuję Wydawnictwu Filii za egzemplarz do recenzji.
Odpowiedz